- Hej, Ian. Dlaczego nie w mundurze? - policjant zaśmiał się i powiedział, że na przesłuchaniach niegroźnych świadków i podejrzanych nie musi być w mundurze.
- Dobra, koniec tych pogaduszek, młodzi. Zabieramy się do pracy. - powiedział Eric Boenisch - policjant, który pierwszy zjawił się w domu po napadzie. Usiadłam przy stoliku, a Ian poświecił mi lampką po oczach.
- Dlaczego to zrobiłeś?! - spytałam, pocierając obolałe oczy pięściami.
- Przepraszam, zawsze chciałem to zrobić. - policjanci zaczęli się śmiać, a ja się spytałam:
- To dlaczego tego wcześniej nie zrobiłeś? - Ian uśmiechnął się i wymownie spojrzał na starszego mężczyznę, mówiąc:
- Bo komisariat dopiero teraz zaopatrzył się w lampki. - zaśmiałam się cicho, a Eric zrobił się lekko zaróżowiony na policzkach.
- Co robiłaś dnia 29 listopada w domu i Gabrielli Tiger?
- Wstała, umyłam się albo najpierw przyszykowałam ciuchy, kto wie, ale wiem, ze zroibłam obie rzeczy... - nie dane było mi skończyć, bo Ian przerwał mi śmiejąc się:
- Hola, hola! Nie tak dokładnie. Chcemy wiedzieć co ogólnie robiłaś u niej w domu. - spojrzałam sie na nich dziwnie i powiedziałam:
- Mieszkałam? No chyba, ze o czymś nie wiem.
- Okej, a więc jak zadzwoniłaś na policję? - spytał starszy policjant. Zaśmiałam się, a Ian poszedł moim krokiem i powiedział:
- Dobra, Eric. Nawet ja uważam, że to beznadziejnie głupie pytanie. - Eris zrobił naburmuszoną minę i powiedział:
- To nie ja je wymyślam.
- Dzwoniłam z telefonu z mojego pokoju. - spojrzałam na Ian'a, który śmiał się z biednego Erica, który próbował nadążyć wszystko pisać bez podparcia na notes.
- Może po prostu to nagraj. - zaproponował Ian, a Eric zrobił się czerwony i powiedział:
- Nie wymądrzaj się, młody. - Eric wyszedł, żeby poszukać dyktafonu. Ian spojrzał się na mnie i spytał tonem pełnym wyrzutu:
- A więc ten blondynek to twój chłopak? - pokiwałam twierdząco głową, a Ian nadal się na mnie patrzył. Tylko tym razem jakby widział mnie nagą. Nie było to miłe uczucie, ale nic nie powiedziałam, bo nie chciałam wyjść na głupią. Kto by chciał?
- Tak. Niall to mój chłopak. - Ian spojrzał się na mnie dziwnie i spytał:
- To dlaczego podrywa Haley? - spojrzałam za siebie. Lustro weneckie robiło swoje. Zayn przeglądał się w lustrze, Liam pisał wiadomości na telefonie, Harry nadal siedział przygnębiony na fotelu, za to Niall stał oparty o ścianę i rozmawiał z wysoką blondynką. Nie podobała mi się ta poza, a szczególnie to, ze jego ręka wędrowała w stronę dłoni Haley. Spojrzałam na Iana, który tylko siedział i wpatrywał się w Nialla i Haley. Podszedł do lustra i zasłonił zasłony, których wcześniej nie zauważyłam.
Ostatnio wyobrażałam sobie nasze wspólne życie. Widziałam jak się kochamy, jak mamy ciche dni, jak wspólnie się śmiejemy do naszych dzieci. Jak przychodzi zmęczony po pracy do domu, ale uśmiecha się na mój widok, jak przytulamy się przy każdej tragedii, jak on wychodzi trzaskając drzwiami po poważnej sprzeczce, jak całuje mnie w nos, kiedy czytam książkę, jak zgasza mi lampkę w nocy, mówiąc, ze będę zmęczona jutro, jak każe mi zostać rano w łóżku, mówiąc, że zrobi mi śniadanie, jak jest ze mną w zdrowiu i chorobie. Jest ze mną zawsze... i na zawsze, ale teraz kiedy widziałam, jak podrywa tą śliczną dziewczynę zrezygnowałam ze snucia marzeń. po prostu muszę z nim porozmawiać.
- Katie, słyszysz mnie? -spojrzałam się na Iana, który stał przy mnie i obejmował mnie swoimi umięśnionymi ramionami. Czułam się taka bezpieczna....
- Chcesz gdzieś wyjść później? Na kawę, herbatę? - uśmiechnęłam się i mruknęłam:
- Muszę spytać sie nialla. - nagle do pokoju przesłuchań wbiegła ta wysoka blondynka z holu i krzyknęła:
- Mam randkę! -spojrzałam się na nią ze złością w oczach, bo nie musiałam nawet pytać z kim jest umówiona. Popatrzyłam na Iana i powiedziałam:
- Bądź o 17:30 pod barem 'Clover'.
- Dobra. -powiedział Ian i usiadł naprzeciwko mnie, bo w tej samej chwili wszedł Eric.
~*~
- Mam randkę, Niall! - usłyszałem krzyk Harry'ego nad uchem. Uśmiech nie schodził z jego twarzy od dobrych dwudziestu minut, a o tym, ze ma randkę słyszałem już kilkanaście razy, a po kilku miałem już kompletnie dość. Co mnie obchodziło to, ze loczek nareszcie wyżyje się seksualnie i nie będzie mi non stop gadał nad uchem, że jego bestia budzi się ze snu. Tak nazywa swoje klejnoty bestią. Nikt, oprócz jego partnerek, nie wie dlaczego, a ja szczerze powiedziawszy nie chciałem się dowiedzieć. Przeżyłbym nawet, gdybym nie wiedział, że nazywa swoje części intymne bestią. Kto nazywa swojego penisa?!
Podszedłem do lustra weneckiego i od razu było widać, ze tylko ja wiem, ze po drugiej stronie wszystko widać. Zayn od dwudziestu minut stał przy tym wielkim oknie, jakby to była jego ściana płaczu. Policjanci pewnie mieli z niego niezłą polewkę. Zaśmiałem się pod nosem, a Liam powiedział:
- Cichy śmiech jest dla mięczaków. Sam wymyśliłeś Męski Kodeks, a teraz go nie przestrzegasz. - spojrzałem się na niego. Nadal nie odrywał wzroku od komórki.
- Męski Kodeks istnieje. - Liam uśmiechnął się i włożył komórkę do kieszeni. Podszedł do mnie i mocno się do mnie przytulił. Spojrzałem na niego i mruknąłem:
- Liam, ty mnie dotykasz. - chłopak spojrzał na mnie i szeroko się uśmiechnął, mówiąc:
- Tak, wiem.
- Przestań to robić. - Liam spojrzał na mnie i zaczął się śmiać. Odsunął się i rozpoczął wpatrywanie się w Zayna, który starannie próbował ułożyć włosy do góry. Liam delikatnie się do niego skradał, aby móc swobodnie rozwalić mu fryzurę, ale już w połowie drogi usłyszał ostry glos Malika:
- Stary, dotkniesz włosów to zobaczysz moją pięść na swoim nosie. - Liam zrobił naburmuszoną minę i wrócił się do mnie, mówiąc, że strasznie mu się nudzi i musi zrobić komuś jakiś kawał.
- Ja przepraszam, ale ty jesteś chory. Jeśli myślisz, ze przytulanie mnie to kawał to mamy inne pojęcie śmieszności. - Liam spojrzał się na mnie i jak głupi zaczął się po chwili śmiać. Spojrzałem się na niego i mocno uderzyłam otwartą dłonią w potylicę. Zachwiał się lekko i już po chwili leżał na mnie okładając mnie pięściami i śmiejąc się.
- Payne, jesteś nienormalny! - krzyknąłem i zrobiłem jeden sprawny ruch, aby Payne znalazł się pode mną. Teraz to ja miałem przewagę i nie zamierzałem jej stracić.
- Nie! Nie, nie. Skąd ty wytrzasnąłeś łyżeczkę?! - krzyknął zaskoczony Liam, kiedy zza pleców wyjąłem zwykłą łyżeczkę deserową. Jego mina była przerażająca - miał lekko wykrzywione usta, ale wciąż się śmiał, a jego oczy...Były pełne strachu. Zaśmiałem się w duszy, ze wciąż potrafię go pokonać i to jednym przedmiotem.
- Nienawidzę cię, Horan! - krzyknął Payne, a Zayn zza moich pleców powiedział:
- To ja mu przyniosłem łyżeczki. Stary, moich włosów się po prostu nie dotyka. - powiedział i przeczesał palcami swoją fryzurę.
- Nienawidzę Was! - krzyknął zdenerwowany Payne i zrzucił mnie ze swojego brzucha.
- Z wzajemnością, Boi-dupku! - krzyknąłem, a wkurzony Liam odszedł na kilkanaście metrów dalej i usiadł na podłodze pod drzwiami, które po chwili się otworzyły. Zaskoczony Liam odskoczył od drzwi i krzyknął:
- Nie wierzę! Zero spokoju nawet na komisariacie! - zaczęliśmy się śmiać z chłopakami, a Liam po prostu z naburmuszoną miną usiadł dwa krzesła obok mnie.
______________________________
Hej, hej. Rozdział był niedawno, ale chciałam wam zakomunikować, ze nie musicie wpisywać już tych tępych kodów do ramki, kiedy dodajecie komentarz, więc myślę, iż przybędzie trochę tych komentarzy :)
A, i jesli chcecie dodać mnie do obserwowanych to wchodzi się na swoje konto (panel) i tam jest 'Lista czytelnicza' tam wciskamy 'dodaj' i po prostu wklejamy adres URL mojego bloga! :3
Podszedłem do lustra weneckiego i od razu było widać, ze tylko ja wiem, ze po drugiej stronie wszystko widać. Zayn od dwudziestu minut stał przy tym wielkim oknie, jakby to była jego ściana płaczu. Policjanci pewnie mieli z niego niezłą polewkę. Zaśmiałem się pod nosem, a Liam powiedział:
- Cichy śmiech jest dla mięczaków. Sam wymyśliłeś Męski Kodeks, a teraz go nie przestrzegasz. - spojrzałem się na niego. Nadal nie odrywał wzroku od komórki.
- Męski Kodeks istnieje. - Liam uśmiechnął się i włożył komórkę do kieszeni. Podszedł do mnie i mocno się do mnie przytulił. Spojrzałem na niego i mruknąłem:
- Liam, ty mnie dotykasz. - chłopak spojrzał na mnie i szeroko się uśmiechnął, mówiąc:
- Tak, wiem.
- Przestań to robić. - Liam spojrzał na mnie i zaczął się śmiać. Odsunął się i rozpoczął wpatrywanie się w Zayna, który starannie próbował ułożyć włosy do góry. Liam delikatnie się do niego skradał, aby móc swobodnie rozwalić mu fryzurę, ale już w połowie drogi usłyszał ostry glos Malika:
- Stary, dotkniesz włosów to zobaczysz moją pięść na swoim nosie. - Liam zrobił naburmuszoną minę i wrócił się do mnie, mówiąc, że strasznie mu się nudzi i musi zrobić komuś jakiś kawał.
- Ja przepraszam, ale ty jesteś chory. Jeśli myślisz, ze przytulanie mnie to kawał to mamy inne pojęcie śmieszności. - Liam spojrzał się na mnie i jak głupi zaczął się po chwili śmiać. Spojrzałem się na niego i mocno uderzyłam otwartą dłonią w potylicę. Zachwiał się lekko i już po chwili leżał na mnie okładając mnie pięściami i śmiejąc się.
- Payne, jesteś nienormalny! - krzyknąłem i zrobiłem jeden sprawny ruch, aby Payne znalazł się pode mną. Teraz to ja miałem przewagę i nie zamierzałem jej stracić.
- Nie! Nie, nie. Skąd ty wytrzasnąłeś łyżeczkę?! - krzyknął zaskoczony Liam, kiedy zza pleców wyjąłem zwykłą łyżeczkę deserową. Jego mina była przerażająca - miał lekko wykrzywione usta, ale wciąż się śmiał, a jego oczy...Były pełne strachu. Zaśmiałem się w duszy, ze wciąż potrafię go pokonać i to jednym przedmiotem.
- Nienawidzę cię, Horan! - krzyknął Payne, a Zayn zza moich pleców powiedział:
- To ja mu przyniosłem łyżeczki. Stary, moich włosów się po prostu nie dotyka. - powiedział i przeczesał palcami swoją fryzurę.
- Nienawidzę Was! - krzyknął zdenerwowany Payne i zrzucił mnie ze swojego brzucha.
- Z wzajemnością, Boi-dupku! - krzyknąłem, a wkurzony Liam odszedł na kilkanaście metrów dalej i usiadł na podłodze pod drzwiami, które po chwili się otworzyły. Zaskoczony Liam odskoczył od drzwi i krzyknął:
- Nie wierzę! Zero spokoju nawet na komisariacie! - zaczęliśmy się śmiać z chłopakami, a Liam po prostu z naburmuszoną miną usiadł dwa krzesła obok mnie.
______________________________
Hej, hej. Rozdział był niedawno, ale chciałam wam zakomunikować, ze nie musicie wpisywać już tych tępych kodów do ramki, kiedy dodajecie komentarz, więc myślę, iż przybędzie trochę tych komentarzy :)
A, i jesli chcecie dodać mnie do obserwowanych to wchodzi się na swoje konto (panel) i tam jest 'Lista czytelnicza' tam wciskamy 'dodaj' i po prostu wklejamy adres URL mojego bloga! :3
Rozdział świetny i nie mogę się doczekać kolejnego :)
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest świetne, aż dziwię się, że jest tu tak mało komentarzy. Pisz dalej, już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :D
OdpowiedzUsuńChce następny rozdział na jutro .! :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam twoje opowiadanie ♥
Zapraszam do siebie :
♥
http://podoslonacienia.blogspot.com/
świetny ;) tylko czy mi się wydaje a to ta blondi nie umówiła się z Niallerem tylko z Harrym ? oby się między zakochańcami nic nie popsuło :( czekam na szybki i długi następny roxdział xD
OdpowiedzUsuń