piątek, 17 sierpnia 2012

Pięćdziesiąt cztery.

     Cztery białe ściany były bardziej przerażające niż niejeden horror, który oglądałam. Jedno wielkie okno, z którego padały delikatne promienie wschodzącego słońca. Białe meble i biała pościel okalająca moje ciało nie napawały ludzi szczęśliwą energią. Kiedy przymrużałeś oczy widziałeś tylko biel. Czemu akurat te wszystkie rzeczy musiały być białe, czemu nie niebieskie albo czerwone? Czy biały kojarzy się im wszystkim ze śmiercią, z niebem? Nikt nie wie jak tam jest. Może wszystko w niebie jest różowe albo pomarańczowe, ale dla ludzi kolor biały oznacza coś więcej. Wierzą, że biel oznacza dobroć, a czerń zło. Ale czy ktoś kiedyś powiedział, że czarny jest zły? Ludzie wymyślają różne rzeczy, żeby mieć w co wierzyć. Tworzą bogów, bo tak im łatwiej. Wierzą, ze ktoś nad nimi stoi i panuje, żeby nie zrobił sobie krzywdy, ale nikt nigdy tego nie potwierdził. Ludzie po prostu lubią wierzyć. Trzeba w coś wierzyć. To wszystko.
     Siedziałam samotnie przy szpitalnym oknie, z którego widok nie był zbyt radosny. Starsi ludzie, ledwo co poruszający się, siedzieli na ławce i czekali na anioła śmierci, który przyjdzie i odbierze im życie. Twierdzili, że nie mają dla kogo żyć, że nikt nie chce rozmawiać ze starszymi ludźmi, którzy robili pod siebie. Być może mieli rację, bo obcy niezbyt przepadają za odorem starszych ludzi, ale rodzina nie powinna tak robić. Rodziny się nie wybiera, trzeba ją kochać taką jaka jest i jeśli ktoś prosi o śmierć to jest z nim całkiem źle. Nie mówię, ze ja nie próbowałam popełnić samobójstwa. Próbowałam, ale po długiej rozmowie z psychiatrą uznaliśmy, że mam wszystko, czego ci starsi ludzie zza okno potrzebują. Nie powinnam myśleć, ze przyjaciele mnie opuścili. Są i zawsze będą, bo jak stwierdzili: "Takiej wariatki nikt inny nie zna. Możemy się chwalić przed innymi, że znamy ciebie.". Nie wiedziałam wtedy, czy mam się śmiać, czy płakać, ale psychiatra oznajmił mi, ze w ich słowach można znaleźć jakiś zaczątek otuchy i miłości. Nie wiem, gdzie on słyszy miłość w słowie wariatka, ale nie próbowałam się z nim kłócić. Przecież to nie ja jestem psychiatrą. Ja jestem tylko pacjentem, który niekoniecznie potrzebuje pomocy psychiatrycznej. Potrzebuje pomocy, ale nie od kolesia z kozią bródką i brązowo-niebieskimi oczami. Kiedy on coś do mnie mówił, ja tylko wpatrywałam się tępo w jego oczy, dopóki znacząco nie odchrząknie, wtedy karci mnie wzrokiem i jego oczy kierują się nieznacznie w moje, a ja odwracam wzrok. Nareszcie przechodzimy do sedna terapii i lekarz mówi mi, że robię postępy. Codziennie je robię. Nie ma dnia, żebym nie robiła postępów. Tak jakbym była pięciolatkiem, którego zaczynają uczyć czytać. Trzeba go chwalić. Mówić mu, że dobrze mu idzie. Czy ja wyglądam na pięciolatkę?! Najwyraźniej niektórzy sądzą, że tak, skoro myślą, że nalezy mi mówić, że robię postępy. nie robię ich. Stoję w miejscu od siedmiu lat i każdy dobrze o tym wie. to, ze się przeprowadziłam wcale niz nie znaczy. Próbowałam uciekać, a to nie jest związane z postepami. Ucieczka nigdy nie jest prawidłową drogą. Jest łatwa, ale nie jest dobra, ale ludzi to nie obchodzi. Wystarczy, ze nie musisz się starać. Wystarczy, że się schowasz, uciekniesz lub cokolwiek innego, co nie wymaga myślenia i wysiłku. Wysiłek - przecież to nadludzkie. Człowiek powinien całe życie jeść i do tego nie tyć. To byłby dopiero raj!! Ludzie nie musieliby nic robić, a na świecie nie byłoby otyłych ludzi. Psychiatra powiedział mi, że czuję się gruba. Nigdy jakoś mi to nie przeszkadzało. To znaczy, nigdy nie narzekałam na swój wygląd, ale skoro psychiatra tak mówi... Może po prostu nie miał już ze mną o czym rozmawiać, a musi jakoś zarabiać na życie, czyż nie. Przechodząc do sedna, naciągnął mnie jeszcze na dwa tygodnie codziennej terapii, co równa się w wydanymi setkami, o ile nie tysiącami dolarów. Nie lubię wydawać, ale lubię dostawać i kupować, korzystać z różnych środków, za które oczywiście także trzeba płacić. Nic na tym świecie nie dostaniesz za darmo. Nawet ludzie z cukrzycą muszą walczyć o lekarstwa, no bo przecież każdy człowiek ma full pieniędzy i może je wydawać na wszystko i wszędzie.
- Hej. - usłyszałam głos Gabrielli. Odwróciłam się i ujrzałam uśmiechniętą od ucha do ucha Gab z plikiem kartek. Spojrzałam się pytająco na kartki, a Gabriella szybko powiedziała:
- Och, trzeba to wypełnić, żebyś mogła wyjść ze szpitala.
- Że jestem zdrowa psychicznie. - powiedziałam z wyrzutem w stronę Gabrielli, która w sumie rzeczy nie była niczemu winna. Chciała mnie stąd wyciągnąć, a ja chciałam wyjść. W czym problem?
- Katie, wiesz, że to tylko formalności. Wszyscy w tym szpitalu wiedzą, że jesteś najnormalniejszą dziewczyną na świecie. - roześmiałam się i rzuciłam jej długopis, który leżał na parapecie. Musiał podpisywać po każdej sesji jakieś papiery, a więc Niall kupił mi długopis z Hello Kitty, żebym nie musiała pisać smutnym, czarnym długopisem. Och, Ach, jakie to romantyczne. Zaśmiałam się w głowie i powiedziałam:
- Gab, leżę na psychiatrii. Nikt na tym oddziale nie jest normalny. -uśmiechnęłam się do niej, ale Gabriella już  zaczęła wypełniać formularze.
- Co za głupie pytania. Katie, rozmawiałaś ze mną o zwierzętach? - spytała się mnie Gabriella, próbując powstrzymać śmiech.
- Lubię świnki morskie. Teraz już rozmawiałam. - Gab roześmiała się i skończyła wypełniać jeden z dwudziestu formularzy.
- Nie, no to już jest chore! - krzyknęła Gabriella, pohamowując śmiech. - Pytają się, czy kiedykolwiek widziałaś duchy lub jakieś nieistniejące zwierzęta. - zaśmiałam się cicho i zaczęłam pakować moje rzeczy do wielkiej torby, którą przyniosła mi Gab kilka dni temu. - Oczywiście, że nie - mruknęła wypisując kolejne pytania. Kiedy się pakowałam, co chwilę słyszałam: "No chyba sobie ze mnie kpicie.", "No raczej, ze nie.", "Katie, widziałaś te głupie pytania?", "Kto to wymyśla?!".
- Gab, nie przeżywaj. - dziewczyna uśmiechnęła się do mnie, a ja się jej uważniej przyjrzałam. Coś się w niej zmieniło.
- Obcięłaś włosy!! -krzyknęłam nagle, a Gabriella podskoczyła na krzesełku. Jej długie do pasa blond włosy teraz ledwo sięgały biustu.
- Jak będziesz się tak zachowywała to cię nie wypuszczą z psychiatrii. - powiedziała Gabriella z uśmiechem na ustach, kiedy ja macałam jej krótkie włosy. Nagle strzepnęła moją dłoń ze swojej głowy, kiedy byłam w trakcie liczenia ile jej włosy mają długości, w kciukach.
- Koniec! Masz zakaz dotykania moich włosów. - powiedziała poważnie Gabriella i chwyciła się za przedostatni formularz. Zaśmiałam się i dopakowałam ostatnie rzeczy do torby.
- Nareszcie! - krzyknęła Gabriella, kiedy skończyła wypisywać ostatnią kartkę. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie szeroko i powiedziała:
- Ubieraj buty i wychodzimy! - chwyciłam ją pod rękę i na dobre pożegnałam się z tą przygnębiającą salą. Nie miałam ochoty do niej wracać. Ani dzisiaj, ani jutro, ani w ciągu najbliższych kilkunastu lat.

Wystarczy wierzyć. To wszystko...

______________________________
Hej, hej, hej! Witam wszystkich na dajrekszynstory! Haha, glupawka czasami dobija wszystkich!
Dziękuję za te osiem komentarzy pod poprzednią notką i kolejny raz powtarzam, ze czytam WSZYSTKIE wiadomości, kochani! Wszystkie, wszystkie, wszystkie! I one są dla mnie czymś więcej niż tylko zwykłą opinią od zwykłych czytelników! Nie jesteście zwykli! Jesteście niesamowici! Och, och, jak słodko się zrobiło!! No nic, przypominam, ze zmieniłam weryfikację komentarzy i nie trzeba wpisywać tego kody przy dodawaniu komentarza! 
Możecie mnie follować na Twitterze pod nickiem @Liv_Horan_ tam zazwyczaj piszę, kiedy dodam nowy rozdział! Na razie jest to jedyna forma kontaktu ze mną, bo na tę chwilę mój, a raczej pożyczony komputer nie ma gadu-gadu, ani nic z tych rzeczy! We wrześniu, jesli ten blog będzie jeszcze istniał haha, dodam tu numer mojego gadu-gadu! Chcę was wszystkich poznać, zanim skończę moją przygodę z direkszynstory! 
Do napisania!! <3 !

6 komentarzy:

  1. Świetny rozdział .
    Wreszcie wszystko układa się pozytywnie i na to liczyłam.
    Mam nadzieje że dalsze rozdziały będą podobne ;)


    http://podoslonacienia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. a więc , choć na razie nic się ciekawego nie dzieje, to czytając to nie nudzę się . piszesz tak lekko , tak ... nawet nie wiem jak to opisać . uwielbiam Twój styl pisania, i chyba nie będziesz zła, ale zauważyłam, że jak ja piszę , to podobnie do Ciebie.: D jeśli będę pisać jak ty, to będę mieć same 5 z Polskiego . : ) ostatnio zaczęłam czytać znów 1 część . i widać , jak inaczej piszesz . jak zmienił się Ci styl . : ) dobra nie wiem co napisać, więc powodzenia z następnym rozdziałem . : *

    OdpowiedzUsuń
  3. Faajny rodział ^.^

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem ciekawa jak to sie potoczy do końca :D

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny rozdział..bardzo wciąga. jestem ciekawa co będzie na końcu ! ~Camille
    http://stole-my-heart-xoxo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Liv za rozdział (52) specjalnie dla mnie, aż łezka w oku się zakręciła, gdy czytałam wspomnienia o Louis'ie! :O nie kończ bloga tak szybko, według mnie on się dopiero rozkręca! :) Chciałabym czytać go więcej i więcej! Aż sobie ściagnę rozdziały na komórkę i będę czytać all day, all night! :) love u, Liv! :** /clauds

      Usuń

Statystyka.

Obserwatorzy