Niall zrobił zdziwioną minę, a jego dziewczyna mordowała mnie wzrokiem.
- Bo chodzi o to, że.. – dopiero sobie uświadomiłam, że wyjdę na głupią jeśli w tym momencie powiem mu cała prawdę. No bo jakby to brzmiało: ‘’Cześć jestem byłą dziewczyną twojego zmarłego przyjaciela – Louisa Tomlinsona. Może go pamiętasz.’’ Wziąłby mnie za jakąś wariatkę, która chce zdobyć sławę, wykorzystując zmarłą gwiazdę popu. Popatrzyłam się na twarz blondyna, która wyrażała już tylko zniecierpliwienie, ale dalej dzielnie się uśmiechał.
- Możesz się streścić? Spieszymy się. – mruknęła, średnio zainteresowana powodem przerwania jej randki brunetka. Niall skarcił ją wzrokiem i uśmiechnął się do mnie miło.
- Jestem wielką fanką twojego zespołu i chciałabym się zapytać, czy jest jeszcze możliwość kupna biletów na wasz koncert w ‘Clover’. – powiedziałam na jednym wdechu, po czym wzięłam głęboki oddech i uśmiechnęłam się szeroko. Wszystko to zostało podsumowane uśmiechem Nialla i głośnym prychnięciem brunetki, która chwilę potem zajęła się swoim telefonem.
- Fajny telefon. Szkoda, że obok stoi jeszcze fajniejszy chłopak, ale rozumiem.. Wolisz telefon.. – mruknęłam nieco sarkastycznie, co zostało przyjęte jeszcze szerszym uśmiechem Horana i niezbyt miłą wypowiedzią dziewczyny.
- Sarkazm jest dla inteligentnych, kochana. Idziemy już, Niall? Jestem umówiona do kosmetyczki. – nie dość, ze powiedziała to w niezbyt elegancki sposób, to jeszcze nie zaszczyciła mnie nawet spojrzeniem, tylko skierowała się prosto do auta dalej pisząc sms-y. Kiedy dziewczyna była już prawie przy aucie, Horan wyciągnął z torby bilety na koncert z przepustką za kulisy. Podziękowałam, a Niall mruknął:
- nie ma za co. Należy ci się za zachowanie Olivii. Nie wiem co jej dzisiaj odbiło. Jak się nazywasz? – zapytał się nieśmiało Niall i niezdarnie się uśmiechnął. Nic a nic się nie zmienił. Wciąż ten sam miły blondyn, który za cholerę nie umie flirtować.
- jestem…Dominica. – podałam mu rękę, a on delikatnie ją uścisnął.
- Szybciej! – nagle usłyszeliśmy głos Olivii, dobiegający z samochodu.
- Ja muszę lecieć. Do zobaczenia, Dominica ! – Niall puścił moją rękę, a ja zastanawiałam się na jednym pytaniem. Dlaczego skłamałam? Nie wiem czemu, ale coś w głowie mi mówiło, ze to nie jest czas, żeby on się dowiedział kim tak naprawdę jestem. Ja sama tego nie wiedziałam, więc obowiązuje jakaś kolejność. Najpierw ja, później on. Miałam dość wrażeń na dziś, więc bez zbędnych ceregieli skierowałam się do domu.
***
- Gdzie byłaś ?! – usłyszałam na przywitanie krzyk Gabrielli, która przy okazji rozrzuciła cały popcorn na ziemi i uderzyła miską Cristiana. Cała Gab. Cristian masując czoło wyzbierał cały popcorn z ziemi i ruszył do kuchni, żeby wyrzucić go do śmieci. Ja w tym czasie wyciągnęłam z torby 4 bilety na koncert Three Hill. Zszokowana Gabi wyrwała mi je z reki i ruszyła w podskokach do kuchni, żeby pochwalić się Crisowi. Nagle z kuchni usłyszałam krzyk Cristiana:
- Co do cholery ?! – pędem ruszyłam do kuchni, żeby zobaczyć, co tym razem wykombinowała Gab. Kiedy weszłam jedyne co rzuciło mi się w oczy, to rozrzucony popcorn i tarzająca się w nim Gabriella. Cristian dziwnie się na nią patrzył i nagle zaczął się śmiać, zbierając spowrotem popcorn do miski.
- hej, Gab ! Kiedy tak właściwie jest ten koncert ? – Gabi spojrzała na bilety i uśmiechnęła się.
- W przyszły piątek. – nie zdążyłam nic powiedzieć, kiedy zadzwonił mój telefon. Szybko odebrałam, wychodząc do swojego pokoju, żeby móc spokojnie rozmawiać.
- Dzień dobry. Czy rozmawiam z panią Katheriną Graham? – skąd ta kobieta znała moje dane ?! I co tu się dzieje w ogóle?
- tak, a z kim ja mam przyjemność?
- Przepraszam. Jestem Angelika McCartney – prezes firmy menadżerskiej. Podobno szuka pani pracy ? – skąd ta kobieta o tym wszystkim wiedziała ?! Przecież jeszcze nigdzie nie wysyłałam swojego CV. Nikomu oprócz Gab nie wspominałam o tym, ze szukam pracy. No właśnie. Gab. Skoro Gabriella wie, to wie też i Cristian, a skoro Cristian wie to pewnie wiedzą wszyscy nasi znajomi. I pięknie.
- Ta, szukam.
-No to cudownie. Mamy do zaoferowania pani pracę jako menadżer zespołu muzycznego. Czy jest pani zainteresowana?
- Oczywiście! – krzyknęłam do telefonu tak głośno, ze aż sama się przestraszyłam. – Przepraszam. Oczywiście, ze jestem.
- To dobrze. Proszę przyjść na rozmowę kwalifikacyjna w przyszły piątek, na godzinę 13:30. Dobrze?
- Oczywiście. Dziękuję bardzo. Do zobaczenia. – odłożyłam telefon na biurko i zaczęłam skakać po całym pomieszczeniu jak głupia. Nagle wparowała do mnie Gab i zaczęła się śmiać razem ze mną.
- Z czego się cieszymy? – powiedziała dalej się śmiejąc i skacząc po całym pokoju.
- W przyszły piątek mam rozmowę kwalifikacyjną! – Gab zaczęła się śmiać i mocno mnie przytuliła, po czym chwilę później odsunęła mnie od siebie i powiedziała całkiem poważnym głosem:
- a co z koncertem ? Miałyśmy przecież iść razem. – No fakt. Nie pomyślałam o tym. Zgodziłam się tak szybko, bo zapomniałam, ze Three Hill grają koncert. Co ja teraz zrobię? Chcę iść na koncert, a zarazem chce iść do pracy… Usiadłam na łóżku i patrzyłam się tępo w ścianę. Nie wiedziałam co jest ważniejsze: odzyskać przyjaciela czy nareszcie zacząć nowe życie? Hm.. w tym momencie wydawało mi się jednak, ze ważniejsze będzie..
- Hej! Katie, mówię coś do ciebie! – popatrzyłam się na twarz Gab, która nadal się uśmiechała. – Idź na rozmowę. Pójdę z Cristianem i Markiem.
- Nie wiem, Gab. Zastanowię się czy chcę iść na tą rozmowę.
_____________________
A więc oto i rozdział, bo zostałam delikatnie mówiąc : ZMUSZONA do tego *: