środa, 5 września 2012

Pięćdziesiąt siedem.

23 CZERWCA
Za tydzień ślub i w naszym domu panuje istny chaos, którego nikt nie zdoła opanować. Wszyscy biegają w tę i z powrotem, szukając różnych rzeczy, a ja siedzę w fotelu i obserwuje ten kabaret, który rozgrywa się w moim mieszkaniu.
- Katie, pomożesz mi? - usłyszałam głos Angelo, który latał po domu, szukając przysięgi Cristiana, którą napisał wczoraj. Ja nie wiem, jak można kogoś prosić o napisanie przysięgi. To powinno być od nas samych. Powinno wyjść z naszego serca, ale Cristian takowego nie ma, więc zostaje wybaczone.
-Abonament tymczasowo niedostępny. - powiedziałam i odwróciłam się w stronę telewizora, żeby obejrzeć powtórkę jakiegoś muzycznego programu.
- Dzięki. - usłyszałam ciche prychnięcie chłopaka i już po chwili mogłam z powrotem pośmiać się z moich przyjaciół.
- Potrzebuje pomocy! - krzyknął Paul, który próbował ściągnąć coś z szafy. Spojrzałam się na niego i wybuchłam gromkim śmiechem. Doprawdy śmieszny był widok prawie dwumetrowego człowieka, próbującego sięgnąć coś z brzegu szafy. Skakał i zaglądał, aż w końcu rozejrzał się po pokoju i wyrwał mi stołek spod nóg.
- Hej! - krzyknęłam, a Paul spojrzał się na mnie oburzony i powiedział:
- Nie dość, ze nie pomagasz to jeszcze utrudniasz. - prychnęłam cicho i mruknęłam:
- Nie pomagam, bo wam świetnie idzie! Do boju orły!! - krzyknęłam, ruszając rękoma jak cheerleaderki i zaśmiałam się, podgłaszając program. Po chwili usłyszałam głośny trzask i spojrzałam się za siebie. Paul leżał na ziemi, a obok niego moje złamane krzesełko. Podbiegłam szybko i krzyknęłam:
- Mój Boże! Biedne krzesełko!! - Paul spojrzał się na mnie zdziwiony i krzyknął:
- Idź się leczyć, kobieto! - zaśmiałam się głośno i ruszyłam do swojego pokoju, żeby ogarnąć moje ciuchy, które wywaliłam z szafy w poszukiwaniu czegoś na imprezę, którą zorganizował Harry z okazji zaślubin Gab i Crisa. Impreza będzie dzisiaj, a wszyscy są tak ogarnięci jak świnie w chlewie.
- Kochanie! Widziałaś może moją drugą skarpetkę?! - usłyszałam krzyk wchodzącego do mojego pokoju Nialla.
- Nie, nie widziałam. - mruknęłam, wrzucając ubrania do szafy. Gabriella mnie zabije, bo ostatnio je prasowała.
- Czemu nie składasz tych ubrań?! - krzyknął oburzony Niall i od razu powyciągał moje ciuchy z powrotem na łóżko. Poskładał wszystkie bluzki na jedną kupkę, spodnie na drugą, a kurtki powiesił na wieszak i powiedział:
- Idź znajdź moją skarpetkę, a ja to poskładam. - nie spojrzał na mnie tylko od razu chwycił się za pierwsze bluzki. Prychnęłam pod nosem i ruszyłam w stronę łazienki.


- Kaaaaaatie! - krzyknąłem i po chwili do pokoju wbiegła przestraszona Katie w pięknej sukience, w brązowych sandałkach na obcasie i z torebką w ręce. Zaśmiałem się cicho, a wzburzona Katie powiedziała:
- Nie wierze, że zawołałeś mnie tylko po to, żeby pośmiać się z tego jak zdyszana wbiegam do pokoju!
- Nieprawda! - krzyknąłem i zacząłem się chichrać jak szalony. - Pięknie wyglądasz.
- Coś jeszcze? - spytała i nie czekając na moją odpowiedź przewróciła oczami i wyszła z pokoju.Była piękna i dzisiaj będzie nasz wieczór.


-Mogę coś powiedzieć? - ludzie w sali odwrócili się w stronę blondyna, który właśnie wchodził na krzesło, żeby być lepiej widocznym. Katie zaśmiała się cicho widząc jak jej chłopak o mały włos nie wywala się z krzesła. Niall uśmiechnął się szeroko i po chwili ciszy powiedział:
- Przyszliśmy tutaj, żeby uczcić zaślubiny Gabrielli i Cristiana, ale wykorzystam tę imprezę do jeszcze jednego celu. Jest na sali kobieta mojego życia, która co chwilę pyta się mnie, która jest godzina, która zasypia przy drzwiach lodówki i która potrafi założyć dwie inne skarpetki i dwa inne buty. Ale to ona jest tą jedyną i choć minęło dopiero niecałe 9 miesięcy, ja czuję, że przed nami jeszcze mnóstwo czasu. Może przeżyjemy ze sobą nawet wiek!
- To nie jest możliwe! Sory stary! - rozległ się głos Angelo po sali i po chwili wszyscy zachichotali, nadal patrząc się na blondyna.
- Wiem, że wiele razy zawiniłem, ale to z tobą chcę przekraczać granicę i i mieć dzieci. Z tobą chcę się zestarzeć i wspominać dawne czasy przy kominku.Może i nie wiem o której dokładnie dzisiaj wstałaś, ani co jadłaś na śniadanie, ale wiem, że moja miłość będzie wieczna i nawet głupkowate uwagi Angelo tego nie zmienią. - po sali rozszedł się cichy chichot, a Angelo zrobił się cały czerwony ze wstydu, ze przerwał taką piękną chwilę. - Może i nie jestem idealny, ale kto jest?! Ważne, ze kocham Cię całym sercem, prawda? - po chwili do sali weszło czworo kelnerów z wielkimi tacami. Każdy z nich miał osobne słowo w pytaniu WILL YOU MARRY ME? Katie wstała z krzesła i wycierając łzy z policzków, podeszła do Nialla, który zszedł z krzesła. Przytuliła się do niego i cicho szepnęła:
- Tak. - Blondyn nałożył na jej serdeczny palec pierścionek zaręczynowy i wszyscy zaczęli klaskać. Zapłakana Gabriella pierwsza podbiegła do Katie i szepnęła jej na ucho:
- Wiedziałam, że on cię kocha!



______________________________________________
Jeszcze kilka rozdziałów, dacie radę i dajce mi tą satysfakcję, udowadniając, że jednak ktoś to czyta. Jeszcze z dwa, trzy rozdziały i będzie epilog, dacie radę...

4 komentarze:

  1. nieeeeeeeeeeeeee! ja nie chce końca :<, no chyba, że obiecasz, że będzie następny blog :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nooo właśnie ja też nie chce końca !
    A jeśli skończysz to zacznij opowiadanie fantasty ♥

    Rozdział cudowny ;3
    Czekam na następny ; )


    Zapraszam :
    http://podoslonacienia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. omg, ale slodki rozdział! w koncu ;')ciekawi mnie jak zakonczysz ta historie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. końcówka! :O najlepsza, nie wierzę! jest cudowna, taka romantyczna, taka prawdziwa.. czytając widzę Nialler'a jak to mówi, jego cudowne morskie oczy i jego śnieżnobiały uśmiech :) to jest takie cudowne, chciałabym tak, ale niestety.. MARZENIA! *__* dobrze, że za marzenia nie zamykają :D uwielbiam Twoje opowiadanie, szkoda, ze już zbliża się do końca, ale cóż, STOLE-MY-HEART też niedługo się konczy :) kochaaaaaam Cię <3 /clauds

    OdpowiedzUsuń

Statystyka.

Obserwatorzy