niedziela, 2 września 2012

Pięćdziesiąt sześć.

13 MAJA

- Idziemy dzisiaj po twoją sukienkę, Kat. Pospiesz się. - mruknęłam cicho, przeżuwając płatki z mlekiem. Katie łaziła w tę i z powrotem po całej kuchni, próbując się przebudzić. Zaglądała do każdej szafki i wyciągała z nich rzeczy, których nie używaliśmy przez kilka lat. Przyglądała się im i chowała je z powrotem do szafki. Nie można było z nią rozmawiać, bo od razu mściła się na tobie, zerkając tym swoim morderczym wzrokiem. Postanowiłam, ze dam jej jeszcze dwie minuty zanim wyleję na nią mleko z mojej miski. Kiedy Katie otworzyła lodówkę i oparła się o drzwiczki, nieuchronne było to, że one się urwą. Katie jednak to nie przeszkadzało i cały ciężar swojego ciała przeniosła na drzwiczki. Kiedy wszedł Niall do kuchni, Katie nawet na niego nie zerknęła.
- Wiesz, ze ona zasnęła na stojąco? - spytał rozbawiony Niall i dźgnął Katie palcem wskazującym. Kat ocknęła się i dała całusa blondynowi, który zadowolony z siebie majstrował przy sokowirówce. Nie zważając na to, ze jego dziewczyna zasypia na stojąco, robił sobie sok z różnych, dziwnych owoców. Katie oparła się o barek i przymknęła oczy. Zaśmiałam się cicho, widząc jak moja przyjaciółka próbuje sobie znaleźć miejsce do spania. Kiedy ją obudziłam o dziesiątej rano zostałam skarcona przez nią wzrokiem i nabiłam sobie wielkiego guza, kiedy zaczęła rzucać we mnie poduszkami i różnymi rzeczami z szafki. Pech chciał, że kiedy rzuciła książką, ja poślizgnęłam się i uderzyłam o ramę łóżka. Katie tylko zaśmiała się i poszła dalej spać.
       Spojrzałam na blondyna, który poruszał się zgrabnie po kuchni i wyciągał różne rzeczy z szafek, tak jak uprzednio robiła to Katie. Po chwili wrócił do swojej sokowirówki, przelał zawartość do wysokiej szklanki. Stanął naprzeciwko śpiącej Katie i wylał jej to prosto w twarz. Katie natychmiast się przebudziła, a wina oczywiście spadła na mnie, bo Niall zdążył się ulotnić z kuchni. Katie wymachując rękoma krzyczała coś o tym, że wystarczyło coś powiedzieć, a ja próbowałam powstrzymać się od śmiechu.
- I z czego się śmiejesz? - mruknęła zdenerwowana Katie, kiedy wycierała twarz papierowym ręcznikiem. Spojrzałam na nią rozbawiona i włożyłam miskę do zlewu. Wyszłam z kuchni, żeby się ogarnąć i zostawiłam krzyczącą Katie samą sobie. Kiedy wchodziłam do pokoju zauważyłam, że Niall stoi przy lustrze i robi jakieś głupie miny do swojego odbicia.
- Pogrzało cię? - spytałam, a kiedy blondyn na mnie spojrzał, zaśmiałam się cicho i weszłam do sypialni. Wyjęłam luźny sweter w paski i krótkie, czarne szorty. Zaczęłam szukać moich dłuższych butów, bo zbierało się na deszcz. Włożyłam rękę na górną półkę i wyjęłam coś z sztruksu, jak się później okazało mój plecak, który kiedyś gdzieś zapodziałam. Rzuciłam go na łóżko i ponownie wzięłam się za szukanie wysokich butów. Po pięciu minutach byłam zwarta i gotowa do wyjścia, ale jak się okazało Katie nadal siedziała w kuchni.
- Ładny sweter. - powiedziała, przeżuwając swoją kanapkę z serem. Uśmiechnęłam się szeroko i podziękowałam.
- Masz dwadzieścia minut, żeby się ogarnąć, bo jak nie to wyjdę bez ciebie. - powiedziałam i podeszłam do lodówki, żeby wyciągną jogurt.
- To by było fajne. - mruknęła Katie i uciekła do pokoju, zanim zdążyłam ją uderzyć czymkolwiek. Po około piętnastu minutach Kat weszła do pokoju ubrana w różową wiązaną koszulę, krótkie czarne szorty z ćwiekami, przez ramię miała przewieszony czarny plecaczek, a na nogach miała czarne wiązane buty na koturnie.
- Żałobę masz? - zaśmiałam się cicho i Katie zrobiła głupią minę, mówiąc:
- Ale masz dzisiaj świetny dzień. - zaśmiałam się nieco głośniej i powiedziałam:
- Idziemy.


- Co dzisiaj robimy? - usłyszałem głos Harry'ego, który miał wyjechać już ponad miesiąc temu, ale uznał, ze skoro i tak za miesiąc jest ślub Gabrielli to się nie opłaca. Zgodziłem się, bo i tak nie mieszkam u siebie w domu, tylko u Katie.
- A co chcesz robić? - spytałem i rzuciłem łyżką do zlewu.
- Ja bym ci powiedział, co chcę robić, ale masz dziewczynę, więc odpada. - zaśmiał się cicho Harry i otworzył lodówkę.
- Czy ktoś tu w ogóle sprząta? - spojrzałem się tępo na loczka, który zdezorientowany stał na środku kuchni i wywąchiwał źródło smrodu.
- Nie sprzątałeś tu od miesiąca?! - krzyknąłem i uderzyłem loczka w tył głowy.
- Tu jest! - wydał nagle z siebie okrzyk radości i sięgnął po spleśniałą kanapkę.
- Fuu! Stary, jesteś najbardziej obrzydliwym człowiekiem jakiego znam! Nawet nie waż mi się tego wyrzucać do śmieci w moim mieszkaniu! - krzyknąłem, kiedy Harry otwierał szafkę pod zlewem. Pokazałem mu palcem śmietnik przed domem i Harry ruszył w jego kierunku. Wspominałem może, że miał na sobie tylko bokserki w kwiatki? Zaśmiałem się cicho i przyglądałem się Harry'emu, który próbował nawiązać rozmowę z jakąś wysoką blondynką, która tylko patrzyła się na niego jak na cholernego zboczeńca. Po chwili blondynka uciekła od loczka, a niespełniony chłopak ruszył z powrotem do domu.
- Co poszło nie tak? - szepnął zmarnowany chłopak i usiadł na kanapie.
- Może to, że masz na sobie tylko bokserki? - spytałem, powstrzymując się od śmiechu.
- Jasny szlag! - krzyknął Harry i ruszył w kierunku kuchni ... z spleśniałą kanapką w ręce....



- A ta? - spytałam, pokazując Katie żółtą sukienkę na grubych ramiączkach i z lekko bufiastym dołem. Kat siedziała w szerokim fotelu, kompletnie zlewając na całą powagę sytuacji. Ślub już za miesiąc, a ja mam dopiero suknię ślubną i zarezerwowanego księdza.Katie rzuciła przelotnie wzrokiem na sukienkę i pokręciła przecząco głową. Odłożyłam ją z powrotem na wieszak, a Katie zagłębiła się w swoją lekturę. Po pięciu minutach szukania znalazłam cudowną sukienkę, którą od razu pokazałam Katie. Dziewczyna spojrzała na niebieską sukienkę z pięknymi paskami pod i nad biustem i zrobiła jakże kulturalny gest, udając, że wymiotuje na podłogę. Najwyraźniej znalezienie sukienki dla niej będzie o niebo trudniejsze niż znalezienie cholernej sukni ślubnej. Odłożyłam sukienkę i weszłam głębiej do sklepu. Rzuciłam okiem na Katie, która miała wszystko w głębokim poważaniu i nadal czytała książkę. Wróciłam do niej po pięciu minutach z kilkunastoma sukienkami i kazałam jej każdą przymierzyć. Pierwsza sukienka była czarna z koronkowymi rękawami. Niezadowolona Katie wyszła z przymierzalni i wskazując na siebie, mruknęła:
- Teraz dopiero wyglądam jakbym szła na pogrzeb. - wróciła z powrotem do małego pomieszczenia, nawet nie pytając się mnie o zdanie i po chwili wyszła w różowej sukience, która cała wraz z rękawami była przykryta koronką.
- Naprawdę ci się to spodobało? Ty w ogóle miałaś przed oczami wizję mnie w takim czymś? - spytała oburzona Katie i weszła z powrotem do przymierzalni.
- Ta jest w porządku, ale musiałabym przefarbować włosy na blond, żeby dobrze wyglądać. - mruknęła Katie, wychodząc w w jasnej i ładnie wciętej sukience przed kolano. Przewróciłam oczami i poczekałam aż, Katie przymierzy kolejną sukienkę. Po chwili Kat wyszła, ale z sukienką w ręce i zbulwersowana, szepnęła:
- Naprawdę myślałaś, że to założę? - wskazała ręką na fioletową i przyjemną dla oka sukienkę. Przewróciłam oczami, a Katie żałośnie szepnęła:
- Zawiodłam się na tobie. - zaśmiałam się cicho i po chwili zaniemówiłam, kiedy Katie wyszła uczesana w luźnego koczka i ubrana w piękną niebieską sukienkę z żółtym paskiem.
- Jest świetna! - krzyknęłam, a Katie nerwowo się zaśmiała.
- Odłożę ją, ale nie mówię, że ją kupię. - powiedziała i schowała się z powrotem w przymierzalni. Po chwili Kat wyszła i odwróciła się do mnie tyłem. Pomarańczowa sukienka z rękawem 3/4 była za ciasna w biuście i nie potrafiła się dopiąć.
- Ściągnij ją, bo to śmieszne wygląda. - zaśmiałam się i rzuciłam wieszakiem w Katie, która przechadzała się po sklepie z rozpiętą sukienką. Katie, śmiejąc się wlazła z powrotem do przymierzalni, z której po chwili wyszła w szarej sukience na jednym ramiączku. Ładnie wyglądała, ale kolor przyćmiewał jej urodę i Katie wyglądała w niej dosyć smutno.Kat poprzeglądała się chwilę w lustrze i zaczęła ją ściągać, zanim wturlała się z powrotem do przymierzalni.
- Mam dość sukienek! Jak ta ostatnia nie będzie pasowała to wychodzimy! - krzyknęła Katie, a ja się zaśmiałam. Brunetka wyszła z przymierzalni w pięknej sukience za kolano. Gorset sukienki był kremowy, a asymetryczny dół czarny. Sukienka wyszczuplała, wydłużała nogi, a Katie wyglądała w niej zniewalająco.
- Bierzemy ją. - powiedziała Katie z wielkim uśmiechem na ustach, kiedy ja tylko stałam i z otwartą buzią wpatrywałam się w Katie, która przeglądała się w lustrze.


- Naprawdę?- jęknął zmęczony Harry, kiedy kazałem mu wyczyścić kibelek w łazience. Kiwnąłem twierdząco głową, próbując powstrzymać się od śmiechu i zmarnowany loczek klęknął przed toaletą, jękąjąc żałośnie.


- Czekaj. - powiedziała Katie, kiedy wracałyśmy ze sklepu. Zatrzymała się przed wielką wystawą bukietów i innych pierdół do ślubu. -Wchodzimy. - mruknęła i nie czekając na mnie otworzyła drzwi do sklepu.
- Dzień dobry. - powiedziała, uśmiechając się szeroko do ekspedientki i dodała:
- Szukamy pieknego welonu i bukietu i wszystkiego, co się tylko da dla tej panny młodej. - powiedziała, wskazując na mnie. Uśmiechnęłam się delikatnie, ale ekspedientka już ruszyła wzdłuż regału z pięknymi i długimi welonami. Katie ruszyła za nią, a ja stałam na środku sklepu i rozglądałam się żałośnie. Po chwili usłyszałam śmiech Katie, więc ruszyłam w stronę dochodzącego głosu.
- przymierz ten. - rzuciła we mnie pudełeczkiem z welonem, śmiejąc się głośno. Wyjęłam z pudełka jakąś czapeczkę z długim przezroczystym welonem.  Zaśmiałam się głośno, kiedy ujrzałam siebie w lustrze i powiedziałam do Katie:
- Nigdy nie dam ci zaplanować twojego ślubu. - Katie uśmiechnęła się szeroko i podała mi ten, który znalazła ekspedientka. Wpięłam ten kawałek materiału w koczka i pokazałam się paniom. Nie zdążyłam nic powiedzieć, kiedy Katie, klaskając w ręce, krzyknęła:
- Bierzemy! A teraz bukiety! - szał zakupów działał na nią bardziej kojąco niż na mnie. Ruszyłam za nimi, trzymając w ręce pudełeczko i nie spostrzegłam, kiedy weszłam w regał z bukietami. Na całe szczęście nie przewrócił się, ani nic z tych rzeczy, bo by był niezły burdel. Kobieta podała mi biało-różowy bukiet róż z jakimiś zielonymi chwastami. Nie rozumiem, po co mi w ogóle kwiaty, ale uśmiechnęłam się i sięgnęłam do wyższego regału, z którego ściągnęłam zwykły bukiet z białych róż.
- Zamawiamy ten. - powiedziałam zanim Katie zdążyła cokolwiek powiedzieć.
- Prostota jest do bani. - mruknęła i ruszyła za ekspedientką, która kierowała nas w stronę innych dupereli, których całkowicie nie potrzebowałam.



- Czekaj, czekaj. To też się myje? - spytał przerażony Harry, kiedy powiedziałem mu, ze ma umyć kuchenkę.
- Nigdy nie sprzątałeś, czy co?! - krzyknąłem oburzony i pokazałem mu, jak się myje kuchenkę.
- Ty to zrób. Jesteś taki świetny. - powiedział Harry i poruszył znacząco brwiami. Uderzyłem go szmatką i kazałem mu się wziąć do roboty.
- Najgorsze wakacje wszechświata. - mruknął zniesmaczony Harry i zmyła całą pianę z gaźnika.



- Wydałam w tym sklepie ponad trzysta dolarów. Nienawidzę cię, Katherine Graham. - powiedziałam i jęknęłam żałośnie, czując jak reklamówka wbija mi się w palce.
- Muszę siku. - usłyszałam i zaśmiałam się cicho.
- Dobrze ci tak. - powiedziałam i usłyszałam ciche jęknięcie Katie.
- Chodź do Harry'ego. Jest bliżej. - kiedy to powiedziała, Katie praktycznie biegiem rzuciła się w stronę domu Harry'ego. Pobiegłam za nią i już po kilku minutach byłyśmy u Harry;ego, który o dziwo właśnie odkurzał na przedpokoju. Katie rzuciła zakupy na ziemię i wbiegła do toalety.
- Hej! Sprzątałem przed chwilą tam! - krzyknął oburzony Harry i spojrzał się krzywo na moje buty.
- Tu też sprzątałem. - powiedział i powiedział do Nialla:
- Powiedz im coś! - zaśmiałam się cicho z Niall'em, a Harry tylko westchnął i ruszył z odkurzaczem w stronę dużego pokoju.

_____________________________________
Ta dam! Ostatni rozdział w te wakacje i nie wiem, kiedy pojawi się następny *.*

http://the-last-angel-has-flown.blogspot.com/  <---- wchodzić!!! BLOG JAKŻE CUDOWNEJ CAMILLE *:

1 komentarz:

  1. czytając te rozdziały czuję się tak jakby zaraz miało sie skończyć to wszystko. tak chciałabym by dalej się ciągnęło, chciałabym czytać dalej rozdziały z 1D<3 jeśli skończysz ten blog, załóż kolejny, o chłopcach.. uwielbiam o nich czytać, a z Twoim doborem słów jest cudownie! <3 /clauds

    OdpowiedzUsuń

Statystyka.

Obserwatorzy