- To dlatego podrywasz jakieś panienki za barem? Naprawdę aż tak bardzo podupadłeś ? – spytałem się żartobliwym tonem Harry’ego, który uśmiechnął się i powiedział:
- Ona jest naprawdę bardzo miła. Dobrze mi się z nią rozmawia. Miałem ku temu okazję, bo Katie znowu pogrywa w te swoje chore gierki z udawaniem mojej dziewczyny. Ostro się tłumaczyłem Danielle z tego. Na początku mi nie chciała uwierzyć, ale mój urok osobisty ją przekonał. Dobrze jest być przystojnym. – zrobiłem zdziwioną minę, gdzie podziała się jego skromność ?!
- Ty nie jesteś Harrym. Popatrz mi się prosto w oczy i powiedz gdzie jest HARRY ?! – krzyknąłem, a Harry zaczął się ze mnie śmiać. Wstał od stolika i na pożegnanie mruknął tylko:
- Oto stoi przed tobą Harry Styles. Udana wpadka rodziców i trzeba to przyznać, urodę chyba odziedziczyłem po listonoszu.
- Idź już do tej swojej Danielle, bo mam dość twojego głosu. – Harry chwycił się prawą dłonią za serce i udawał, ze umiera, kierując się w stronę swojej nowej zdobyczy. Przyglądałem im się przez chwilę i po kilku minutach Danielle dała Harry’emu jakaś kartkę, z tego co chwilę później Harry zrobił wnioskuje, ze był to numer telefonu. Loczek odtańczył dziki taniec szczęścia. Przyglądałem mu się zdziwiony i zacząłem się śmiać. Harry nagle spoważniał, stanął wyprostowany i rozejrzał się wokół. Poprawił marynarkę i pokiwał głową, aby jego niesforne loki nie wpadały mu do oczu. Skierował się wraz ze swoim nowym trofeum spowrotem do mojego stolika i z wielką dumą powiedział:
- Zgadnij co mam ? – zrobiłem zmęczoną minę. Od zawsze uwielbiał bawić się w takie zgadywanki. nie za bardzo świeciło mi się, aby bawić się z nim w to, ale powiedziałem:
- Numer telefonu Danielle ? – popatrzyłem się na niego, a on zszokowany odparł:
-Skąd wiedziałeś?! Czy ty czytasz mi w myślach ?
- Koleś, ja nie czytam książek, a mam czytać twoje myśli. Z resztą. FUJ! Nie che wiedzieć co się rodzi w twoim chorym łbie, kiedy patrzysz na Danielle albo inną kobietę. O nie ! Nigdy w życiu. nawet mi nie podsuwaj takich pomysłów. Idę do domu.
Harry nie wiedział o co chodzi i poszedł za mną. No i pięknie. Teraz nie dość, że mam Olivię na karku, to jeszcze Harry się uczepił. Ale nie mogłem go ot tak zbyć, w końcu to mój przyjaciel. Poszliśmy w stronę mojego mieszkania, w którym mogłem spodziewać się totalnego syfu
***
Tak jak się spodziewałem w mojej sypialni zastaliśmy sam syf, brud i ubóstwo. Moja gosposia się ostatnio zwolniła, bo jak uznała : ,, Nie masz pan za grosz higieny osobistej. Nie będę całymi dniami sprzątała pana brudu. Myj sobie pan to wszystko sam!” Krzyknęła i rzuciła fartuszkiem o ziemię. Fakt faktem, nie sprzątałem za dużo, ale bez przesady są gorsi ode mnie. Np. taki Louis, nigdy nic nie ruszył z ziemi, nawet jeśli to już zrobiło się zielone i wyglądało jakby zaraz miało stamtąd wyjść. Nie tknął tego, bo jak uważał: ,, Nie przeszkadza mi to.” Tolerowaliśmy to dopóki pewnego dnia Hazza nie przyprowadził dziewczyny, która wybiegła z krzykiem, zobaczywszy naszą podłogę w kuchni. Już więcej do nas nie wpadła i podejrzewam, ze nie chciała się także widzieć z Harrym. Przez jakiś czas był obrażony, ale poprawił sobie humor kolejną dziewczyną, tym razem nie przyprowadził jej do nas ani razu. I dobrze! była wredna.
***
- jak się czujesz ? – usłyszałam głos Ally, która nagle weszła do mojej Sali. Przestraszyłam się, ale po chwili uśmiechnęłam się do niej. Widać było, że coś ją trapi i pewnie chciała mi o tym powiedzieć.
- Dobrze. W porównaniu do, powiedzmy dwóch godzin temu, jest nawet dobrze. Tak czuję się całkowicie okej. – tymi słowami próbowałam przekonać także siebie do tego, ze żeby żyć wcale nie potrzebuje Cristiana. Chyba mi się udało, bo chwilowo skupiłam się na Ally, nie na sobie. – A ciebie coś trapi ?
- Nie po prostu, przyszedł twój chłopak, ale kazał ci przekazać… klucze do mieszkania. Przykro mi. – spojrzałam się na nią zdziwiona i nie wiedziałam co mogę powiedzieć. Zachowanie pierwszy raz od wielu lat zszokowało mnie. Wryło mnie totalnie w ziemię. Nie wiedziałam co powiedzieć, więc siedziałam wtulona w ramię Ally i płakałam.
- Znam ten ból, kiedy osoba mówiąca ‘kocham cię’ tak nagle odchodzi i zostawia cię samą ze wszystkim. – spojrzałam się na nią i zaczęła mówić:
- Nazywał się Leo… - i wtedy przypomniałam sobie, ze za niedługo jest koncert Three Hills.
________________________________
krótki, ale pisany na szybko, bo... JUTRO WARSZAWA ! <3
Cieszę się, bo spędzę ten czas z naprawdę fajnymi ludźmi. ! (:
Jak wam się podoba rozdział ? :3
Super rozdział ;D Czekałam na niego,a teraz bd czekać na kolejny ;D
OdpowiedzUsuńFajny ;DD Dodaj szybko następny ;) Asia xx
OdpowiedzUsuńCRIS come back! :( <3
OdpowiedzUsuńKrótki, ale bardzo dobry rozdział :) Czekam na kolejne ;**
OdpowiedzUsuńA na moim blogu również pojawiła się nowa notka: http://alexx-the-future-starts-today.blogspot.com/ Liczę na komentarz ;))
@AlexxAllleeexx
Fajny;)
OdpowiedzUsuń