piątek, 22 czerwca 2012

Trzydzieści dziewięć.

Wracałam do domu, spodziewając się w nim ciszy. Chłopcy mieli być od pięciu minut na próbie, miałam nadzieję, ze Li, Hazz i Zayn także z nimi są, a towarzystwo Gab i Crisa jest nawet do zniesienia - oni przynajmniej nie proszą co chwilę o coś do jedzenia. Mniejsza  to...Chciałam tylko spokoju i ciszy. Byłam zmęczona, szef mnie wkurzał i włosy mi się nie układają. Kiedy stanęłam pod drzwiami i usłyszałam dzikie okrzyki i nawoływania, wyrzuciłam z mojej głowy marzenie o relaksującej kąpieli w CISZY. Przekluczyłam drzwi i cicho spróbowałam otworzyć drzwi. Weszłam do środka i delikatnie zamknęłam wejście. Zwróciłam się do pokoju i westchnęłam z ulgi, że udało mi się niezauważalnie przejść przez hol i salon. Gdyby siedzieli w pokoju dziennym, byłabym w dupie, delikatnie ujmując. musiałabym pewnie zrobić im kanapkę albo co gorsza cały obiad i mój odpoczynek mógłby iść się bujać w krzaczory. Zamknęłam drzwi. Miałam pewność, ze nikt nie wejdzie (bali się). Nareszcie znalazłam się w moim, małym, prywatnym niebie, do którego nit nie miał wstępu, a szczególnie nie ta banda diabłów.
- Zostaw. Tego. Kotleta.  - usłyszałam głos Angelo, który był bardzo głośny. Najwyraźniej przenieśli się do salonu, a więc w samą porę zamknęłam się w pokoju. Minuta i mogłabym pogrzebać marzenia o spokoju.
- Jesteś taki seksowny, kiedy się wściekasz - powiedział Paul i zamruczał. Zaśmiałam się cicho, bo nie chciałam zaprosić lwa do kryjówki.
- Jesteś idiotą, Paul. - mruknął Angelo. Powiedział to prawie szeptem, a jednak to słyszałam. A więc nie są w salonie. a przynajmniej nie tak dwójka. Znajdowali się gdzieś blisko.
- Tępa idiotka. - powiedziałam do siebie.
- Myślisz, że możemy tam wejść? - spytał się Paul i już chwytał za klamkę, kiedy coś go zatrzymało.
- Nie, przecież to pokój Katie. może tam być coś prywatnego, np. jej bielizna... - wskoczyłam na górne piętro mojego łóżka. Mój wujek zawsze mi powtarzał, ze niezbyt rozwinięte organizmy homo sapiens nie patrzą wyżej niż poziom ich wzroku. dlatego zawsze, jako mała dziewczynka, chowałam się na drzewach, gdy bawiliśmy sie w chowanego. Po kilku miesiącach żmudnej zabawy w chowańca, znudziło mi się, więc zaczęłam się kryć w bardziej widocznych miejscach, chociaż mimo to nie znajdowali mnie. Do tej pory myślę, ze bawiłam się z niezbyt rozgarniętymi dziećmi.
- Noooo... Wchodzimy. - kiedy klamka opadła, ja w tym samym czasie nałożyłam kołdrę na głowę. Oddychałam płytko i próbowałam być najciszej jak się da. Chciałam posłuchać o czym będą rozmawiać i co będą robić. Odkryłam kawałek oczu, żeby widzieć co robią. Stali naprzeciw mojego kolażu i wpatrywali się. Stali i się patrzyli. Ile można stać w jednym miejscu i się w ogóle nie ruszać Ile?! Mi wszystko drętwieje od leżenia, a oni sobie po prostu stoją, nawet nie siedzą. Stoją. Powstrzymywałam się od wstania, trzepnięcia jednemu i drugiemu w głowę i wróceniu do łóżka.
- Przystojny był ten Louis, nie? - spytał się Paul, ale raczej nie oczekiwał odpowiedzi. Był przystojny, był - pomyślałam i zamknęłam oczy. Kiedy otworzyłam je z powrotem chłopaków nie było już w pokoju. Rozejrzałam się delikatnie i wstałam z łóżka. Przeniosłam wzrok na biurko i zobaczyłam karteczkę z napisem:

Od samego początku wiedzieliśmy, ze ukrywasz się na górnym piętrze łóżka. Twoje starania poszły na marne HA HA HA HA HA (złowieszczy śmiech).

Uśmiechnęłam się i włożyłam kartkę do szuflady. Spojrzałam się w lustro i dotknęłam naszyjnika. Usiadłam na krześle i obróciłam się na nim kilka razy i z powrotem spojrzałam w lustro. W rogu było powieszone zdjęcie Louisa. Przeniosłam je na środek przyklejając na plastelinę i powiedziałam:
- No, Lou. To chyba czas, zeby się pożegnać, prawda? Które to pożegnanie? Piąte?
Nie oczekiwałam odpowiedzi, a jednak wpatrywałam się w to zdjęcie jak w jakieś bóstwo i milczałam.
- To będzie trudne. - powiedziałam cicho, ale wiedziałam, ze tyle wystarczy. - To będzie bardzo trudne.
Kiedyś spędzimy razem całą wieczność. Będziemy się śmiać, wygłupiać - robić to, co zawsze. To, co zawsze chcieliśmy robić, ale teraz... Teraz, kiedy ciebie nie ma, ja... Ja muszę zacząć żyć, wiesz?  Wiedz tylko, ze nigdy cię nie zapomnę, bo ty nie jesteś godzien, żeby cię zapomnieć. Byłeś i będziesz najważniejszą osobą w moim życiu, ale przyszedł czas, zeby na razie się pożegnać. Pożegnać to głupie słowo, nie sądzisz? Ładniejsze byłoby przenieść w niepamięć albo na razie nie wspominać...Nieważne. Ja bardzo bym chciała, zebyś tu ze mną był i żebyś mnie wspierał, ale przeze mnie ciebie nie ma. Tak wiem, ze niby to nie moja wina, ale powiedz mi, czy gdyby nie ja poszedłbyś do tego cholernego klubu?! Nie sądzę. - powiedziałam prawie na jednym wdechu i zaczęłam cicho płakać. - Pewnie, mam do ciebie żal, ze zachowałeś się głupio i wyszedłeś, ale nie potrafię się na ciebie wściekać może z tego względu, że leżysz martwy, zakopany trzy metry pod ziemią. - ostatnie kilka słów powiedziałam twardo, lecz z uczuciem. Żałowałam wszystkie, począwszy od tego, ze zdradziłam Louisa, skończywszy na tym, ze nie zdażyłam się z nim pożegnać. nie potrafię zapomnieć tez o tym, ze ostatnimi słowami, które do niego wypowiedziałam to ''ty tchórzu''. On nie jest tchórzem. Nie jest... - Życie nie ma żadnych zasad, wiesz. Dzisiaj mogę mówić, ze będę na zawsze o tobie pamiętała, a juz jutro z uśmiechem na ustach będę kroczyła ulicami Los Angeles, udając, że nie istniałeś w moim życiu, a wiesz dlaczego? Bo tak jest łatwiej. Udajemy, ze nic się nie stało i idziemy dalej przez życie, rozpamiętując tamte chwilę w przyszłości. W dalekiej przysżłości będziemy żałować wszystkich źle podjętych decyzji. A wiesz czego ja będę na zawsze żałowała? Tego, ze wtedy, tamtego wieczora, wyszłam do tej cholernej dyskoteki i nie posłuchałam Leili. Tego będę żałowała, bo gdyby nie to, ty nadal byś przy mnie był. Zachowuje się jak psycholka. Rozmawiam z lustrem, Lou. - mruknęłam i cicho się zaśmiałam. Schowałam zdjęcie do szuflady i mruknęłam:
- Kocham Cię, Louis. Będę tęskniła, zawsze...


_________________________________________________
Troszku łezek poleciało, ale trudno :3
Komers uważam za jak najbardziej udany! Więcej takich imprez , kochani *: !

Ryhhhu! Nieszczęśliwie sie zakochałaś? hahahahahaha **:

4 komentarze:

  1. swietne!
    zapraszam do komentowania u mnie.
    pojawił się własnie 33 rozdział
    http://galaxy-strawberry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. JA SIĘ ZAKOCHAŁAM?! a coś Ty! :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowniee ♥♥♥♥
    Szybko dodawaj następny rozdział♥♥♥♥

    Zapraszam do mnie. ♥♥♥♥
    http://podoslonacienia.blogspot.com/ ♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty !
    Czekam na następny rozdział <3
    Zapraszam na mojego nowego bloga : http://1d-zakazanamilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Statystyka.

Obserwatorzy