poniedziałek, 9 lipca 2012

Czterdzieści dwa.

Otworzyłam oczy i ujrzałam krzątającego się po pokoju Nialla. Najśmieszniejsze było to, że chłopak, który od zawsze upierał się, że jest strasznym leniem o siódmej rano łaził po moim pokoju z różową ścierką w ręku i zmywał kurz z szafek. Zaśmiałam się pod nosem i Niall momentalnie na mnie spojrzał. Uśmiechnął i trzepnął mnie ścierką w wystającą nogę spod kołdry.
- Za godzinę mamy być na komisariacie, o dwunastej jest próba, a jeszcze trzeba zrobić zakupi i posprzątać. - Niall trajkotał jak najęty, a ja przykryłam się po uszy kołdrą, żeby choć trochę się wyciszyć. Po chwili przymknęłam oczy i zasnęłam.
- Naprawdę, Katie?! Za chwilę mamy być na komisariacie. - krzyknął oburzony Niall. Spojrzałam na zegarek i odczytałam godzinę 7:25.
- Nie za chwilę, tylko za ponad pół godziny i zresztą daj mi spokój, kocham swoje łóżko. - okryłam się kołdrą i zamknęłam oczy, ale usłyszałam zaśmiany głos Nialla:
- No, Horan, doszło do tego, ze dziewczyna zdradza cię z łóżkiem. - niechętnie zsunęłam z siebie kołdrę i mruknęłam.
- Kutafon. - Niall zaśmiał się cicho i wyszedł z pokoju zadowolony z faktu, ze udało mu się wyciągnąć mnie z łóżka, co nie jest łatwym zadaniem, a szczególnie jak nie muszę nic robić rano. Po chwili drzwi ponownie się otworzyły i Niall powiedział:
- Ubierz się cieplej, bo na dworze jest na minusie. - pokiwała sennie głową, choć w ogóle nie kontaktowałam i nie wiedziałam, co Niall do mnie powiedział. Podeszłam do szafy o mały włos, nie przewracając się o obrotowe krzesło, które trzeba natychmiast z mojego pokoju usunąć, zanim mnie zabije. Spojrzałam na część szafy wypełnioną eleganckimi ubraniami i z niesmakiem przeniosłam wzrok na część, w której były wygodne ubrania. Wyjęłam jakąś wygniecioną bluzę i czerwone spodnie rurki, z wieszaka ściągnęłam ocieplaną skórzaną kurtkę i do tego dobrałam brązowe buty emu,  które były nadzwyczaj ciepłe, choć szybko przemakały. Położyłam to wszystko na łóżku i poszłam do kuchni z której dobiegały dźwięki radia. Akurat w momencie kiedy weszłam Niall przewinął stację i włączył nickelback - Far Away. Nucąc pod nosem podeszłam do niego i pocałowałam w usta. Spojrzałam na talerz, na którym były tylko trzy tosty i na kosz, w którym leżało już z pięć.
- Naprawdę? potrafisz nawet spalić najprostszą potrawę świata.
- Tow cale nie jest takie proste, jak ci się wydaje, a teraz siadaj dam ci te trzy tosty, bo wyglądasz marnie.
- Grunt to dobry komplement z rana. - Niall zaśmiał się i postawił przede mną na stole talerz z trzema tostami i jajkiem. Po chwili rozległo się ciche pukanie do drzwi, którego Niall albo nie chciał albo nie usłyszał, więc odsunęłam krzesło od stołu i ruszyłam w stronę drzwi. Uchyliłam je lekko i ujrzałam mężczyznę z walizką koło nogi. Mężczyzna miał ciemnobrązowe włosy i niebieskie oczy. Był średniego wzrostu i był przy sobie. nie za gruby nie za chudy - taki typowy misiu. Uśmiechnął się nieśmiało i mruknął:
- Koledzy Nialla powiedzieli mi, ze tu go zastam.
- Tak, owszem, ale kim pan jest? - Niall chyba usłyszał swoje imię, bo już po minucie od stwierdzenia mężczyzny pojawił się koło mnie, mówiąc:
- Tata?Co ty tu robisz? - spojrzałam raz na Nialla i raz na mężczyznę, który stał w korytarzu i ze zdenerwowania tupał lekko nogą. Nie wiedziałam co się dzieje. Przecież ojciec Nialla mieszkał w Mullinagar... W Irlandii. To około 9000 kilometrów stąd...
- Przyjechałem w odwiedziny. -uchyliłam drzwi, żeby mężczyzna mógł wejść, ale Niall stanął w przejściu, jakby pokazując, ze drzwi do MOJEGO mieszkania są dla jego ojca zamknięte.  Odepchnęłam Nialla i pokazałam mężczyźnie, żeby wszedł. Spojrzał się na mnie i delikatnie się uśmiechnął. Wzięłam od niego walizkę i postawiłam ją koło sofy w salonie. Poszłam do kuchni, prowadząc do jadalni ojca Nialla, a za nami kroczył blondas. Zostawiłam ich w jadalni, a ja weszłam do kuchni, żeby zrobić coś jadalnego i kawę. Co chwilę słyszałam krzyk Nialla i ciche popłakiwanie jego ojca. Po 10 minutach weszłam do jadalni i zobaczyłam, ze ojciec Nialla siedział przy stole i płakał, a Niall stał przy wyjściu i krzywo się na niego patrzył. Dłonie jego ojca były ściśnięte w pięści, jakby w te sposób próbował powstrzymać się od płaczu.
- No, panowie co się dzieje?
- Mój ojczulek przyjechał sprawdzić jak się czuje, wiesz?Przyjechał mi też powiedzieć o Leo, ależ z ciebie miły człowiek, tato. - powiedział Niall sarkastycznie i oparł się o ścianę.
- No, tatuśku, powiedz to też mojej dziewczynie. Świetna komedia, Kat. Warto posłuchać.
- Niall! Opanuj się. - krzyknęłam i spojrzałam na jego ojca, który ze łzami w oczach zwraca się do nialla:
- Jak to? A co z Claudią? Mieliście przecież brać ślub, byliście zaręczeni.
- Co byliście?! - krzyknęłam zszokowana na Nialla, który wpatrywał się we mnie przez moment, a po chwili krzyknął:
- Niech was wszystkich szlag trafi! - ubrał buty i w samym sweterku i spodniach wybiegł na dwór. Miałam dość tych jego zachwiań emocjonalnych. Raz potulny jaka baranek mówił jaka to ja jestem dla niego ważna, a po chwili zaczyna mi życzyć jak najgorzej. Usiadłam przy stole, chowając twarz w dłonie. Ojciec Nialla podał mi paczkę chusteczek, mówiąc:
-  On zawsze tak robił. Kiedy coś nie szło po jego myśli to po prostu uciekał. Raz uciekł na tydzień, bo nie pozwoliłem mu iść na imprezę do kumpla. Wrócił kompletnie pijany, brudny i głodny, a i tak go przyjąłem z powrotem do domu. '
- Dlaczego pan przyjechał? - spytałam przerywając mu historię o nastoletnim Niall'u.
- Jestem Bob. - powiedział i podał mi rękę. Uścisnęłam ją i powtórzyłam moje pytanie:
- Po co przyjechałeś?
- Odwiedzić syna. - powiedział, jąkając się przy tym lekko i rozglądając delikatnie na boki.
- Nie kłam. - przysunęłam w jego stronę talerz tostów i filiżankę kawy, bo wyglądał jakby tydzień nie spał i nie jadł.
- Jego matka - Veronica, ma depresję. Próbuje jej pomóc, ale ona wiecznie leży w łóżku ze zdjęciem Leo lub Nialla. Wymienia je co kilka godzin. Zamienia się w totalną wariatkę. poślubiłem zabawną i elegancką brunetką. mieszkam z kompletną wariatką, która śpi ze zdjęciami.
- Ja przepraszam, że o to pytam, ale czy zasięgałeś pomocy u psychologa?
- Chodzę z nia na terapię co tydzień. Ale ona nie powiedziała ani słowa. Siedzi na tej cholernej kanapie z chusteczkami w ręku i ryczy.
- Może czegoś się boi? - nie wiedziałam, co mam robi, o co mogę pytać, a o co nie wypada. Czułam, że pomocy potrzebuje nie tylko mama Nialla, ale i jego ojciec, który wymiękał psychicznie. Ale Niall miał dzień bezuczuciowego dupka - średnio raz na tydzień przejawiał się jego okres buntu w stosunku do całego świata i ludzi. Jest miły i kochany i nagle BACH! bezuczuciowy palant wkracza do akcji. jest jak robot, któremu guziczkiem można przełączyć uczucia. MIŁOŚĆ, ZŁOŚĆ, SMUTEK, PRZYGNĘBIENIE, WRAŻLIWOŚĆ, WSPÓŁCZUCIE, RADOŚĆ. KLIK i przełączasz uczucie. Jak człowiek o wielu twarzach, ciekawe tylko ile jeszcze ma ich do pokazania.
     Bob położył się we wskazanym przeze mnie miejscu i prawie natychmiast zasnął. Widać było, że podróż kompletnie go wymęczyła. Było mi go bardzo żal, a szczególnie z powodu żony. Każdy głupi mógł zobaczyć w jego oczach, jak bardzo kochał swoją żonę. Boi się, ze coś zepsuje, dlatego wolał uciec od problemu na jakiś czas, co nei zawsze jest dobrym rozwiązaniem. Wiele razy próbowałam w ten sposób rozwiązać problemy i za każdym razem kończyło się tak samo - płaczem i frustracją z powodu bezsilności. Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, ze za pięć minut będę spóźniona. Musiałam napisać jeszcze karteczkę dla Boba:
"Będę około 10:00 . Jak wstaniesz to weź sobie z szafy ręcznik i łazienka jest na wprost sypialni. :)"
Wyszłam na dwór, uprzednio zakładając przyszykowane wcześniej ciuchy i związawszy włosy w luźnego koczka. Skierowałam się do auta i wrzuciłam bieg, ruszając do przodu. Po pięciu minutach dojechałam na posterunek, spóźniona tylko o niecałe dziesięć minut. Kiedy weszłam ujrzałam Nialla, który ślinił się do długonogiej blond policjantki. Zignorowałam go i ruszyłam w stronę chłopaków. Harry siedział przymulony i sam, więc podeszłam do niego i zajęłam miejsce obok. :
- Co jest? - spytałam i spojrzałam na niego.
- Zgadnij co dostałem. - westchnęłam głośno i powiedziałam:
- Zaproszenie na ślub Danielle Grande - Hazza spojrzał na mnie zszokowany i spytał:
- Czy ty czytasz w myślach?! - zaśmiałam się i pokazałam napis na kopercie. Harry uśmiechnął się i mruknął:
- Nie zdziwię się jak za kilka dni dostanę zaproszenie na ślub Roxane. Zostanie mi już tylko..
- Nie mów tego!
- Chciałem powiedzieć kot, ale nie wiem co ty masz w te głowie. - zaśmiał się i schował zaproszenie do tylnej kieszeni dżinsów.
- Słyszałem, że ojciec Nialla jest w Los Angeles.
- Tak i Niall zachowuje się jak totalny dupek w stosunku do niego. - Rozjerzałam się dookoła i spojrzałam na Denisa, który niespokojnie tupał nogą
- Co mu jest? - spytałam, kiwając głową na Denisa, który gorączkowo rozpinał i zapinał guziki w koszuli.
- Nie wiem. Zachowuje się tak odkąd dowiedzieliśmy się, ze wszczęli śledztwo w sprawie Olivii.
- Przecież biegli stwierdzili, że nie była świadoma swoich czynów.
- A jeśli biegli byli przekupieni? Podobno ktoś ją szantażował.
- I podejrzewasz, że... - Harry nie dał mi skończyć i powiedział szybko:
- Tak. - Spojrzałam na Denisa, który przeczesywał swoje kieszenie w celu znalezienia telefonu komórkowego, który po chwili wyciągnął. Wybrał numer i wyszedł z komisariatu.



__________________________________________________

tadam. (:

2 komentarze:

  1. Uhuhuhuhuhu jestem ciekawa co dalej będzie z ojcem Nialla :3

    ZAPRASZAM DO SIEBIE :

    http://podoslonacienia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. uwielbiam tego bloga jak cholera <3

    OdpowiedzUsuń

Statystyka.

Obserwatorzy