sobota, 4 sierpnia 2012

Pięćdziesiąt.

     Babcia od zawsze mówiła mi, że człowieka zakochanego poznasz po jego oczach. Będą tętniącym życiem strumieniem, którego źródłem będzie ukochany. Mówiła, że oczy to jedyny narząd, który nie kłamie. Poznasz po nich wszystko. Począwszy od miłości, kończąc na złości i samotności. Kiedy poznasz człowieka na tyle, że możecie porozumiewać się bez słów możesz śmiało powiedzieć, że jesteś jego przyjacielem. Jeśli nie zdołasz poznać go na tyle, żeby wyczytać z jego oczu wszystkiego, nie masz prawa nazywać się jego najbliższym. Kiedy człowiek nie chce rozmawiać wpatruje się w przestrzeń - możesz tylko się przypatrywać. Czasami człowiek potrzebuje chwili odpoczynku, jego oczy nie wyrażają niczego, ale po chwili jego kanaliki łzowe są pełne i czyste krople spływają powoli po policzku i uderzają od ziemię. Łzy bólu mocno uderzają o posadzkę, głosząc, że są cięższe niż wszystkie inne. Kiedy pojawiają się łzy, pomieszczenie zaczynają wypełniać pojedyncze słowa - twardsze, ale zarazem wypełnione smutkiem i wrażliwością.
     Człowiek bez chwili słabości nie istnieje. Każdy ma chwile słabości, kiedy potrzebuje tylko położyć się na ziemi i zacząć płakać. Chcąc zapomnieć snuje marzenia, które pogłębiają jego rozpacz. Pragnie odizolować się od ludzi, którzy zadają ból, chcą żyć w przeświadczeniu, że już nigdy nie spotka ich nic złego.
     Chcą być szczęśliwy, ale to nie my piszemy scenariusz naszego życia. A  jeśli mielibyśmy szansę przeczytać go od początku do końca? Ilu ludzi zaryzykowałoby i poznało swoją przyszłość? Niewielu chciałoby wiedzieć, kiedy jego bliscy zachorują, czy kiedy zdarzy się coś złego. Bo nikt nie chce myśleć o tym, że na świecie istnieje także zło i śmierć.
     Życie jest długie, ale nie dla wszystkich. Niektórzy nie potrafią tego pojąć i czekają ze spełnianiem swoich marzeń, kiedy sami nie będą potrafili ruszyć się z łóżka. Będą stać przy oknie za pomocą balkoniku i żałować, że nie zrobili tylu rzeczy. Czekali, aż będą dorośli, nie będą mieli nic do stracenia. Będą żyli swoim życiem i nikt nie będzie im wchodził w drogę, ale zawsze znajdzie się ktoś niepożądany, kto zepsuje całą frajdę i wyssie całą zabawę z życia. Zmusi cię do miłości i do wiecznego życia w przeświadczeniu, że nie ma już czasu na zabawę. Jesteś dorosła. Nie możesz szaleć, bo ci nie wypada. W każdym wieku wypada być szczęśliwym, a jeśli chce się być szczęśliwym należy być szczerym i prawdziwym.
- Nie mówisz mi wszystkiego. - powiedział Niall i chwycił moją twarz w swoje dłonie. Uklęknął przede mną i mruknął:
- Proszę, Katie, nie oszukuj wszystkich i powiedz, co wiesz. - co miałam mu powiedzieć? Wiedziałam tyle, co inni, prawie...
- Denis wyjechał, bo... - zaczęłam, ale wiedziałam, ze nie mogę skończyć. Obiecałam, a obietnic się nie łamie...
- Katie - mruknął Niall mocniejszym głosem, spojrzałam na niego zaczerwienionymi oczami - powiedz mi, co wiesz. - wstałam z łóżka i podeszłam do biurka, z którego wyjęłam jedno zdjęcie. Podałam mu, a on wpatrywał się w nie, jakby nigdy nie widział 4 letniego dziecka.
- Znałam Denisa wcześniej... - szepnęłam i spojrzałam się na niego. Niall patrzył jak oniemiały i wybiegł z pokoju, wyrzucając zdjęcie na ziemię. Usiadłam na ziemi i po chwili usłyszałam głośny trzask drzwiami.       Płakałam nad zdjęciem małego bruneta i krzyczałam. Próbowałam się wyładować, ale nie potrafiłam.                  Wiedziałam, ze jeśli powiem mu prawdę znienawidzi mnie, ale nie sądziłam, że aż tak bardzo. Przecież nie jestem złą kobietą... Oddałam Josepha, bo musiałam... Musiałam, nie mogłam wychować dziecka, które nie zostało poczęte z miłości. Nie mogłabym kochać dziecka, które nie byłoby spokrewnione z Louisem. Nie mogłam wychować tego dziecka.
- Nie mogłam! - krzyknęłam i kopnęłam w szafkę. Spadł z niej wazon, który roztrzaskał się na setki małych kawałków. Jeden z nich uderzył w moje ramię. Krew powoli spływała po ręce i małymi kroplami spadała na beżowe spodnie. Poszłam do salonu i wyciągnęłam dwie butelki alkoholu. Wróciłam z powrotem do pokoju i oparłam się o łóżko.
- Nie mogłam. - powiedziałam i wypiłam pierwszy łyk.


- Wiesz, co mnie boli najbardziej? - mruknąłem cicho pod nosem i spojrzałem na nagrobek. Cmentarz wydawał się teraz pustkowiem i czułem, że mogę powiedzieć wszystko, co mi leży na sercu. Wiedziałem, że jedyna osoba, która potrafiła mnie wysłuchać leży teraz trzy metry pod ziemią, a z jej ciała prawdopodobnie zostały same kości. Bolało... Cholernie bolało, ze nie mogłem jej przed śmiercią opowiedzieć wszystkiego. Obwiniałem siebie za to, że Liv straciła poczucie bezpieczeństwa, poczuła, ze przestała być kochana. Wiedziała, że nie ma w nikim oparcia, bo ja byłem zbyt zajęty wysłuchiwaniem Katie, która wyolbrzymiała swoje problemy.
- Że nie wiem, czego ona ode mnie oczekuje. - odpowiedziałem sam sobie na pytanie i schowałem twarz w dłoniach. Łzy przelatywały między moimi palcami i leciały na wilgotną ziemię. - Kocham ją, ale ona nie... - głos mi się załamał i nie dokończyłem zdania. Patrzyłem na nagrobek, jakby przede mną miała zaraz stanąć Olivia i powiedzieć, co mam robić. Ona zawsze wiedziała.
- Kocham ją, Liv. Kocham, ale ona nie potrafi zapomnieć o Louisie, a teraz dowiedziałem się, ze ma dziecko. Zgadnij z kim. - zaśmiałem się pod nosem i powiedziałem - z Denisem. Tak, z tym samy Denisem, którego ja i ty próbowaliśmy przygarnąć do naszej rodziny. - nie mogłem się powstrzymać, więc wziąłem do ręki jeden ze zniczy i stłukłem go na posadzce nagrobka.
- Nie powinnaś umierać!! Nie ty!! - krzyczałem i płakałem coraz bardziej roztrzaskując połamany już znicz. Słone łzy spływały do moich ust, a ja połykałem je i dusiłem się. Nie mogłem wziąć głębokiego oddechu, więc klęknąłem przy grobie, tak, żeby łzy spływały na posadzkę. Żałowałem tylu decyzji, tylu związków, ale nie żałowałem, ze poznałem takich ludzi jak Olivia.
- Nie powinnaś umierać. - szepnąłem i zamknąłem oczy. Ujrzałem uśmiechniętą twarz Olivii i kąciki moich ust uniosły się ku górze. Płakałem i uśmiechałem się jednocześnie. Dławiłem się łzami, ale próbowałem głęboko oddychać. Pomagało...
     Usiadłem na ławeczce i spojrzałem na nagrobek po raz setny dzisiaj.

Olivia Dembort
Lat 25
Ukochana córka, wnuczka i dziewczyna. 

- Pełna niespełnionych marzeń i nadziei na lepsze jutro. - dodałem i uśmiechnąłem się szeroko. Pozbierałem połamany znicz i powiedziałem:
- Nie ty powinnaś umrzeć. - uśmiechnąłem się i ruszyłem w stronę swojego mieszkania, wierząc, że uda mi się wybaczyć Katie. Olivia by tak zrobiła...


Siedzieli. Ona i On. Bliscy sobie, a jednak tak daleko od siebie. Tęsknili za sobą, ale żadne z nich nie miało w sobie tyle pokory i żalu, ze przeprosić. Ona nie wiedziała, co takiego złego zrobiła, a on? Żałował niespełnionych marzeń, ale pełny nadziei wykręcił jeden numer.
- Gabinet detektywa Oliviera Lamberta w czym mogę pomóc.
- Witam, jestem Niall Horan. Chciałbym się dowiedzieć prawdy...




_____________________
3 dni, zero komentarzy, brak chęci do dalszego pisania.
Nie wiem kiedy, ale do napisania...


xx

3 komentarze:

  1. Przepraszam za to, ze nie komenrowalam każdego rozdziału,to mój len :( czytałam też twoje stare opowiadanie i gdy Lou zmarł płakałam jak dziecko. Na żadnym opowiadaniu tak nie płakałam...teraz Jestem twoja stała czytelniczka,uwielbiam ciebie i twoje opowiadanie, a uwierz mi,jestem wybredna. Twój sposób pisania,dialogi,opisy,uwielbiam to. Masz niesamowity talent i podziwiam cię,ze piszesz tak długo i często. Kocham cię za to. Twój blog jest jednym z moich ulubionych i błagam,pisz choćby i tylko dla mnie. Co do historii,za każdym razem gdy jest wzmianka o Lou szkla mi sie oczy. Tak bardzo chciałabym, żeby Niall był w końcu szczęśliwy,ale przypuszczam, ze nie bedzie...uwielbiam go w tym opowiadaniu,wgl go uwielbiam xd nie moge sie doczekać nowego rozdziału. Kocham cię, nie przestawaj pisać!love xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezuuuuu *.* wspaniałe. Początek, te 4 akapity, takie... prawdziwe. Podziwiam cię, ze potrafiłaś to tak ładnie przybrać w słowa. Tak... idealnie. Nie wiem jak ty to robisz, błagam, naucz mnie tego. Ja mam problem z przybraniem w słowa czegokolwiek, a ty potrafisz to zrobić perfekcyjnie *.*
    Wgl ten rozdział mi się tak jakoś straaasznie podoba. Może dlatego, że dopasował się do mojego teraźniejszego humoru, przez co jakoś bardziej mi odpowiada... czy coś xd Taki jakiś inny niż pozostałe, które również są świetne, moim zdaniem.
    Katie ma dziecko z Denisem?! ;o szok! nie spodziewałam się tego, i chyba nie tylko ja xd
    I jeszcze jedno. Strasznie się cieszę, że to już 50 rozdział na tym blogu. Wiele opowiadań ma jakoś po kilkanaście lub trochę więcej. Jedna dziewczyna, pisząca bloga, napisała 30 rozdziałów i powiedziała, ze to już koniec, bo nie ma na to pomysłów, że takie długie opowiadania nie mają sensu, że już są nudne i bla bla bla. Właśnie, że nie, twoje opowiadanie jest idealnym przykładem na to, że ta dziewczyna się myliła. Mimo, że napisałaś już 50 rozdziałów to i tak każdy był świetny, żaden nie był pisany na siłę, bez pomysłu (a przynajmniej nie było tego widać). To opowiadanie się nie nudzi, jest świetne, ciągle coś się dzieje i widać, że pomysły ci się jeszcze nie skończyły :) i mam nadzieję, że jeszcze długo się nie skończą :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawsze staram się dobrze dobierać słowa do rozdziałów by wyglądały tak idealnie jak u Ciebie, nie udaje mi się nigdy.. Może dlatego, ze mój blog jest inny niż Twój :) Czytając pierwsze akapity zastanawiałam się czy sama bym tak potrafiła i doszłam do wniosku, ze nie.. Muszę to potrenować i wykorzystać przy najbliższych rozdziałów!
    Dzisiejszy rozdział.. 50! Po pierwsze gratulacje, bo sama nie wyobrażam sobie 50 rozdziałów na stole-my-heart, ale liczę, że kiedyś to nastąpi i będzie tak cudowny jak Twój! W każdym rozdziale zakochuje się jeszcze bardziej, uwielbiam czytać Twojego bloga! Rozdziały są tak ciekawe, takie prawdziwe i.. hm? życiowe! Bo to wszystko może być na prawdę, te wszystkie sytuacje i uczucia! Uczucia.. w rozdziałach jest ich tyle, tyle jest opisanych sytuacji, ale i wewnętrznych przeżyć, że czuję się jakbym była tą osobą, która akurat to przeżywa! (ta, zrozum mnie :)) Mam tylko małą prośbę.. Opisuj więcej Louis'a, retrospekcje czy myśli bohaterów o Nim.. Czytam i płaczę, ale to jest takie cudowne! Piękne i na prawdę, błagam, pisz więcej i więcej! :)
    A i nie wiem czemu, ale wkurza mnie Katie.. Why? Nie wiem, ale nie mogę jej ścierpieć, może o przez Horan'a, ale dosłownie wkurza mnie czasami tak, że się zastanawiam po co tam ona? Czemu nie ma tam Olivii? Tak musiało być, ale po prostu mam dość czasami tego, ze rani mi mojego drugiego męża! I ta ciąża.. No ludzie, niech ogarnie w końcu sprawy i niech coś zrobi by Horan był szczęśliwy!
    Jeśli Niall będzie co raz częściej płakał, był tak biedny, ja się potnę! To jest takie kochane dziecię, taki mój mały Blondynek! Jest cudowny, ale w tym opowiadaniu jest tak krzywdzony, że to jest straszne! Może chyba o to chodzi? Nie wiem, ale boooziu :(
    Czekam na kolejny z niecierpliwością! Liczę, ze po raz kolejny zapodasz tak bardzo cudownie dobrane słowa, ułożone w niesamowitą całość, tak niesamowitą, że będę płakać i będę mieć ciary na plecach! 3maj się i miej wenę na kolejne 50 i więcej rozdziałów, LOVE xx /clauds
    ps. Ostatnio nie było mnie w domu, bo wyjechałam, ale teraz wracam i będę komentować za każdym razem, gdy pojawi się rozdział, ale jakbyś mogła to informuj mnie na gg:9582150 i pisz czasami tam, chętnie Cię poznam! :*

    OdpowiedzUsuń

Statystyka.

Obserwatorzy