sobota, 14 kwietnia 2012

Osiemnaście.


     Wiedziałem, że to jest zły pomysł, a mimo to wszedłem do jej mieszkania, mając nadzieję, że stanie się coś dobrego. Pomyliłem się… Znowu. W sumie powinienem był się domyśleć, ze ona nic,  a nic do mnie nie czuje. Ani krzty jakiegokolwiek uczucia. Czy żałuję? Oczywiście, ze nie, bo jeśli bym nie spróbował nigdy bym się nie dowiedział. Tkwiłbym w totalnym pustkowiu z nie zadanymi nigdy pytaniami, które błąkałyby się po głowie.  Najgorsze jest to, że znowu chce zacząć wszystko od nowa, a popełniam te same błędy co wcześniej. Zaczynam się angażować, kiedy nie jestem nawet pewien drugiej strony. Chciałbym nauczyć się żyć z przekonaniem, że kiedyś mi się uda. Cokolwiek… Nie proszę o rzeczy niemożliwe, ja po prostu pragnę bliskości drugiej osoby. Kogoś, kto naprawdę mnie pokocha, a nie wykorzysta i odstawi na bok. Tak bardzo starałem się myśleć pozytywnie, ale nie udawało mi się. Nie zdążyłem się zorientować gdzie jestem, kiedy naprzeciwko mnie wyjechał jakiś wielki samochód. Chwyciłem mocniej kierownicę i ostro hamując, zakręciłem nią w prawo. Wjechałem w słupek, który znalazł się obok znikąd. Uderzyłem głową w kierownicę, zanim poduszki zdążyły wybuchnąć. Potem nie widziałem już nic oprócz ciemności.

     Obudziłem się kilka godzin albo minut później. Sam nie wiem, bo straciłem rachubę czasu. Spojrzałem przed siebie i zobaczyłem lekko wgięty słupek i wgnieciony samochód. Wyszedłem z auta, kiedy poczułem ostry ból w kostce. Usiadłem spowrotem w samochodzie, delikatnie rozmasowując zranione miejsce. Kostka spuchła, ale wolałem jej nie ruszać. Zadzwoniłem po pogotowie, które przyjechało kilkanaście minut później i pielęgniarze opatrzyli mi nogę. Zaproponowali pomoc w postaci telefonu na policję, ale odmówiłem. Przecież nawet nie wiedziałem, co miałbym im powiedzieć. Nic nie widziałem, a jak się obudziłem nikogo nie było na miejscu wypadku. Zadzwoniłem do mojego ubezpieczyciela, który powiedział, że pomoc przyjedzie około za dwie godziny. Pożegnałem się miło z mężczyzną i spojrzałem na moje auto. Było totalnie zmasakrowane. Cały przód był wgnieciony i nie wiem jakim cudem uszedłem z tego cało. Pielęgniarze dziwili się, ze w tak poważnym wypadku mam tylko skręconą kostkę. Powiedzieli, że jak pozałatwiam wszystkie ważne sprawy, związane z samochodem, powinienem skierować się na prześwietlenie do szpitala. po co, skoro wiem, ze jest skręcona? Powinienem się oszczędzać i dużo nie chodzić. Po chwili uprzytomniałem sobie, ze za 5 dni mamy koncert, a ja ze skręconą kostką będę mógł tylko siedzieć na krześle i pobrząkiwać na gitarze.

    Napisałem Harry’emu wiadomość : ‘’Nie wrócę dzisiaj do domu. Klucz jest pod wycieraczką. Wejdź i trochę ogarnij w mieszkaniu. N.’’ . Odpowiedź dostałem prawie natychmiast : ‘’ Poznałeś jakąś dziewczynę? Ma się rozumieć, ze posprzątam. Toż to burdel nad burdelami. ;-)’’ Przez chwilę zastanawiałem się co mu odpisać. Gdybym opisał wszystko to co się stało, Harry chciałby pojechać ze mną do szpitala, a ja potrzebowałem teraz spokoju i ciszy, no i pomocy drogowej. Odpisałem, więc Harry’emu : ‘’Jak ty mnie dobrze znasz. Tak, poznałem dziewczynę. Dzięki mała ekipo sprzątająca.” Odpowiedź nadeszła od razu. ‘’Ty myślisz, ze ja sam to ogarnę?! Ja jeszcze raz powołam cały zespół do sprzątania, bo nadal śmierdzi po twoich naleśnikach.”  Uśmiechnąłem się pod nosem i włożyłem telefon do kieszeni. Po chwili zaczął wibrować, spojrzałem na ekran komórki i postanowiłem nie odbierać. Przez chwilę telefon jeszcze wibrował jak szalony, nie dając mi spokoju, ale uspokoił się i przyszła wiadomość, głosząca, że ktoś chciał się ze mną skontaktować. Mogłem się tego spodziewać, ze będzie chciała wszystko wytłumaczyć, ale może ja już nie chcę tego słuchać?! Mam dość wszystkich tych kłamstw kierowanych w moją stronę.




***
     Położyłam się do łóżka i po chwili zasnęłam. Kilka godzin później obudził mnie głośny huk, wydobywający się zza okna. Bałam się spojrzeć w tamtą stronę, jednakże po chwili uświadomiłam sobie, że mam otwarte okno. Zapowiadał się ciepły dzień, więc nie zamykałam okna, ale kiedy pokonałam strach i spojrzałam przez nie, zobaczyłam ciemne niebo, z którego raz po raz na ziemie padały pioruny. Szybko zamknęłam okno i schowałam się pod kołdrę. Owinęłam się pod samą szyję i starałam się nie patrzeć za okno. 
     Zaczęło okropnie padać i burza nie uspokajała się. Wręcz przeciwnie. Było coraz gorzej. Deszcz odbijał się od parapetu z głośnym hurkotem, przy okazji obmywając go z ptasich odchodów. To był jedyny plus deszczu. Pobiegłam do salonu po wielkie pudełko ze zdjęciami i wyrzuciłam je na łóżko. Owinęłam się kołdrą i zaczęłam przeglądać je wszystkie po kolei. Wszystkie zdjęcia były moje i Louisa, na poniektórych pojawiali się inni, ale takich zdjęć było zdecydowanie mniej. Wzięłam jedno z wielu fotografii do ręki i przyjrzałam się jej bliżej. Zdjęcie zostało zrobione w wesołym miasteczku, w dniu moich osiemnastych urodzin. Miałam na sobie czarną, zwykłą sukienkę. Spojrzałam się na szafę i podeszłam do niej. Wyjęłam tą samą czarną sukienkę, którą miałam na zdjęciu i szybko ją założyłam. Od razu przypomniałam sobie, jak Louis na mnie wtedy patrzył. Widział we mnie swój ideał, którego niczym nie da się zastąpić. Nie miałam tej sukienki na sobie od czasu moich urodzin. To cud, ze w ogóle się w nią zmieściłam. 
     Spojrzałam na drugie zdjęcie i widziałam siebie ubraną tak samo jak Louis. Miałam na sobie czerwone rurki i biało niebieską bluzkę w paski. Patrzyłam na Louisa, a on się uśmiechał. Podeszłam do szafy i wygrzebałam wszystkie stare ciuchy. Moje i Louisa. Tak, może to dziwne, ale trzymałam rzeczy Louisa w mojej szafie. Posegregowałam je na te, które będą mi może kiedyś potrzebne i na te, których nigdy więcej nie założę. Po krótkiej chwili dorzuciłem do tej drugiej kupki większość ciuchów Louisa. Zostawiłam sobie tylko jego czerwone rurki, biało-niebieską bluzkę, skórzaną kurtkę oraz jedną parę szelek. Resztę wrzuciłam do czarnego worka na śmieci i przeniosłam pod drzwi. To był pierwszy krok do pozbycia się Louisa z głowy. Czas zacząć nowe życie. Uświadomić sobie, ze on już nie wróci i nie przytuli cię tak jak zawsze to robił. Czuć się wolna w ramionach tęsknoty – to niemożliwy warunek do spełnienia. Właśnie dlatego muszę całkowicie uwolnić z uścisku wspomnień i bólu przepełniającego moje serce na myśl o Louisie. Usiadłam na łóżku z jednym zdjęciem w ręku i tępo wpatrywałam się w ścianę, kiedy otworzyły się drzwi od mojego pokoju. W progu stał on. Nie zwracając na niego uwagi wróciłam do poprzedniego zajęcia, czyli siedzenia i wpatrywania się w zieloną tapetę. Niall usiadł obok mnie i objął.
- Po co przylazłeś ? – zdziwiłam się, kiedy obrócił moją głowę w jego stronę i delikatnie musnął moje wargi. Nie spodziewałam się tego, po tym, co odstawiłam rano.
- Przyszedłem cię przeprosić. Wiesz…Trochę głupio wyszło. Nie powinienem był wychodzić, a dać ci szansę na wytłumaczenie. Wiem, że nie zrobiłaś tego celowo i wybaczam ci, chociaż jest to także po części moja wina. Boisz się, ze fakt, iż dawno nie wyznałaś komuś miłości, może zniszczyć ci twoją harmonię bycia niekochanym i zapomniałaś jak to jest kogoś kochać. Może po prostu boisz się… - nie mogłam dać mu skończyć, bo wszystko to, co opowiadał było totalną bzdurą.
- Nie boję się !
- To dlaczego nie chcesz dać mi szansy ?! – krzyknął Niall, patrząc mi się w oczy. Nie wiedziałam co powiedzieć. Może trochę się bałam, ale nie odrzucenia. Bałam się wszystkiego, oprócz odrzucenia. byłam tyle razy odrzucana przez wszystkich, ze zdążyłam się przyzwyczaić. Spojrzałam na zdjęcie, które nadal trzymałam w ręce i schowałam je do pudełka. Podniosłam wzrok na Nialla, który nieśmiało się do mnie uśmiechnął.
- Nigdy nie rozmawiałem w te sposób z żadną dziewczyną, wiesz?
- Dlaczego? – spytałam, kładąc wielkie pudełko na moich kolanach.
- Żadna nie miała odwagi. – uśmiechnął się do mnie, po czym chwycił za rękę. Przybliżył ją do swoich ust i złożył na niej pocałunek.
- Nie jestem odważna. – Niall chwycił moją twarz i odwrócił w swoją stronę, mówiąc:
- Katherina Graham, jesteś najodważniejszą dziewczyną jaką znam. Odważyłaś się schować wszystkie wasze wspólne zdjęcia i wyrzucić ubrania Louisa. Czy to nie jest akt odwagi?
- Skąd wiesz, ze wyrzucam ciuchy Louisa ? Z resztą.. Nieważne i tak pewnie nie dam rady tego zrobić. – Niall patrzył się na mnie przez chwilę i powiedział:
- Posłuchaj! Dasz radę, jesteś najsilniejsza osobą jaką kiedykolwiek poznałem i masz mnie. Ja pomogę ci zawsze. Masz siłę, dużo siły. To ty masz najcudowniejszy uśmiech na świecie i najpiękniejsze oczy i to właśnie TY dasz radę to zrobić! Uśmiechnij się i nie daj satysfakcji temu tam na górze. – powiedział wskazując palcem sufit.
- Mam nie dać satysfakcji naszemu sąsiadowi z góry ? – zapytałam, chociaż dokładnie wiedziałam o co chodzi. chciałam tylko rozładować napięcie, które wisiało w powietrzu.
- Nie, głuptasku. Chodzi mi o tego naszego Boga, który być może teraz opiekuje się naszym Louisem. – uśmiechnął się do mnie jeszcze szerzej niż poprzednio, a ja wtuliłam się jego tors.
Delikatnie uniósł mój podbródek tak, żeby mógł spojrzeć w moje oczy, niestety ja pierwsza zdążyłam utonąć w jego mocno niebieskich oczach. Chwilę później poczułam jego usta na moich.
    Usiedliśmy na łóżku, ja w jego ramionach, a on oparty o ścianę i przeglądaliśmy zdjęcia. Pomógł mi wybrać te najładniejsze i przykleić na olbrzymią kartkę papieru, którą później miałam zamiar przykleić na ścianę. Cała kartka A2 była po 2 godzinach wypełniona moimi ulubionymi zdjęciami. Przytuliłam się do Nialla i zaczęłam cicho płakać. Staliśmy naprzeciwko ściany. Niall obejmował mnie, a ja płakałam w jego tors. Po chwili powiedziałam, ze jestem zmęczona i obydwoje położyliśmy się w łóżku. Po chwili zasnęłam w ramionach mężczyzny, który sprawił, że zaczęłam żyć.



_______________________________
A, więc wczoraj się zawzięłam i napisałam rozdział ;3 Mam nadzieję, że spodoba wam się tak samo jak mi. (:

9 komentarzy:

  1. O jezuuu , jaki Niall jest cudowny. < 3
    ale i tak Harry i jego teksty zwalają , x DD
    nie znoszę czytać Twego opowiadania , gdy w tle leci smutna piosenka bo od razu chce mi się płakać. czekam na następny rozdział .

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi się bardzo podoba ;)) Gdy czytam twoje opowiadanie to sie tak wczuwam ;DD Pisz szybko nowy ;)) Asia xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem pod wrażeniem. Czytam pierwszą część i płaczę, bo wiem co się stanie. Przyznaję, najpierw przeczytałam drugą część. Po prostu kocham twojego bloga!
    Zapraszam na mojego http://i-wish-be.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham to, Niall jednak wrócił Kocham twój blog, i kocham ty bohaterów stalis ie cząstkę mojego zycia ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. ryczę. omg, źle ze mną! ryczę przy prawie każdym twoim rozdziale, a teraz jak jest Nialler to jeszcze gorzej ze mną. Wchodzę tutaj codziennie, po paręnaście razy żeby sprawdzić czy dodałaś rozdział . : D
    uwielbiam jak piszesz! * ___ *
    I zapraszam do siebie : http://rescue-me-from-him.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak, zdecydowanie Niall to najbardziej uroczy człowiek pod słońcem, nie można temu zaprzeczać. Smutno mi się jakoś zrobiło po tym jego początkowym monologu, później kiedy Kat pozbywała się rzeczy Lou było jeszcze gorzej. Oj ja jestem bardzo ckliwym człowieczkiem, jak czytam o takich rzeczach to zaraz chce mi się płakać i muszę na chwilę przystanąć w czytaniu by się opanować bo źle może ze mną być.
    Cóż, grunt że teraz jest już dobrze, chyba jest dobrze, mam taką nadzieję bo właśnie na to wygląda. Chyba, że znów im coś zrobisz :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Zajebisty rozdział ;))) Kilka razy dziennie sprawdzam i myśle może dodała ;DD Zapraszam d siebie ;))

    http://mybeautifulliar.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. dlaczego tak rzadko dodajesz rozdzialy? nie moge sie doczekac juz co dalej bedzie :D codziennie wchodze patrze a tu nicc :(. Uwielbiam czytac twoj blog, bo jest taki inny ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam nadzieje że wszystko sie ułoży;)

    OdpowiedzUsuń

Statystyka.

Obserwatorzy